Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Jesień w PR III: Monika Brodka z autorską audycją, nowe popołudniowe pasmo publicystyczne
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (79)
WASZE KOMENTARZE
@Resume
zgadzam się chyba ze wszystkim, choć ja też lubię muzykę tzw. lajtową, nie przeszkadzaja mi (choć mnie już nie kręcą od dawna) audycje Gacek, Szydłowskiej, Stelmiego, ale oni mają dzień i wieczór.
To w sumie nie tylko przydek Ossowskiego, za poprzedniej dyrekcji na póxną noc wyrzucono audycję Oli Kaczkowskiej, klimatycznie, ciekawy głos prowadzącej, prowadzona z klasą i muzycznie ciekawie.
szkoda, kiedyś Trójka była silna takimi autorskimi audycjami: Beksiński, Kosiński Janusz, Kosiński Piotr, Pacuda, Wernik, Wasowski, Podmiotko, Cejrowski, Kordowicz, Sztompke, Deblessem, Ossowski.
Nie wymieniam oczywistych legend jak Mann, Kaczkowski czy Chojnacki.
Szkoda że dyrekcja tego nie rozumie.
Chwała dla Skowrońskiego, że choć popełniał błędy i też miał nieporozumienia z niektórymi dziennikarzami, to jednak miał wizję i odwagę.
A najzabawniejsze, że nie byłoby trudno taką Trójkę zrobić, bo wzory sprzed 2002 są, jest dużo dobrego i w obecnej Trójce, gdyby zrobić umiejętny mix wszystkiego co najlepsze, poszerzyć ofertę muzyczną, wpuścić nowe głosy ciekawe lub chociaż pozwolić gadać starym, których się zsyła na noc, wprowadzić nwet i konserwatywną linię ale na poziomie (Szułdrzyński, Janke, Wróbel- to tylko przykłady), wproadzić dyskusję, zamiast smęcenia Marcinik dać porządny program o kulturze, bardziej dynamiczny i różnorodny.
Wyrzucić wyjątkowo nieudolne audycje jak "Historie z książki" i "Trójka na poważnie".
itd itp
Z założenia nie krytykuję audycji ze względu na prezentowany w niej gatunek, choć też nie zamierzam ukrywać, że disco polo w Trójce byłoby przesadą ;-) Problem jest w czymś innym - w mechanizmach doboru muzyki. Jeżeli autor prezentuje mainstream danego gatunku, to dla mnie jest leniem lub zwyczajnie nie nadaje się do Trójki lub być może taki jest klimat w Trójce... Wystarczy posłuchać audycji autorskich w radiach internetowych, by szybko przekonać się o nadpodaży świetnej muzyki w rożnych gatunkach. Nie miałbyś problemu z brakiem czasu antenowego, by upchnąć w swojej audycji autorskiej - powiedzmy 2 godziny tygodniowo - utworów, które nie istnieją w mediach głównego nurtu, a jednocześnie zrobiły na Tobie dobre wrażenie, a często są znacznie lepsze? Ja miałbym i również taki problem mają radiowcy-amatorzy, pasjonaci, mimo, że - w przeciwieństwie do znanych redaktorów - nie otrzymują setek płyt z całego świata, nie mają dostępu do płytoteki jednej z największych rozgłośni w kraju itp. Po prostu uważam, że prezentowanie np. Lany del Rey miesiącami to marnotrawienie czasu antenowego Trójki. Lana naprawdę poradziłaby sobie z promocją w Polsce, bez takiej nadobecności w Trójce, również poradziłaby sobie bez tantiem z Trójki... Pamiętaj, że za każdą emisją utworu idą pieniądze na konto: wykonawcy, autora tekstu, kompozytora - taki mały szczegół, którego zdają się nie zauważać liczni słuchacze używający argumentu: "przecież to dobra muzyka", "zmień radio, jak się nie podoba" itd. Jeszcze nigdy nie usłyszałem odpowiedzi na często zadawane przez mnie pytanie: co jest bardziej misyjnego, różnorodnego w graniu 25-35 razy tego samego utworu miesięcznie na playliście zamiast 25-35 utworów różnych artystów, szczególnie tych którzy nie są obecni w dużych mediach komercyjnych. Przecież na świecie, każdego roku, ukazuje się wystarczająco dużo ciekawych płyt, by mieć problem z ich zmieszczeniem w czasie antenowym. Zatem, co takiego kieruje mediami misyjnymi, że wolą stosować te same mechanizmy, co media komercyjne? Budżety promocyjne największych wytwórni, wzajemne przysługi świadczone sobie przez największe wytwórnie i media (w końcu znają się od kilkudziesiąt lat), transakcje wiązane między mediami i wytwórniami, konformizm, lenistwo? Jakoś trudno mi uwierzyć w to, że ludzie radia nie potrafią inaczej... Tym bardziej, że w wywiadach sami piętnują owo zjawisko... zatem skąd ono się bierze...?
Jak powiada radiowy klasyk: "nie ma przypadków". Wszyscy z nich prezentowali/prezentują głównie muzykę spoza katalogów 3 największych globalnych wytwórni fonograficznych. Zwolnić wprost - trudno, ale za to można męczyć materiał, np. wysyłając "misjonarza" na bezludną wyspę, tj. np. na godz. 2-4 rano lub 4-6 rano. Mika miał dość, Kosiak miał dość. Rozumiem, że ramówka nie jest z gumy i nie da się wszystkim zaproponować, w tygodniu, pasma w godz. 19:00-2:00, ale też widzę, jaki jest trend... Trend - bez względu na to, kto rządzi w mediach. Jest nowy zarząd, który de facto - w redakcji muzycznej - promuje ludzi promowanych za czasów dyr. Magdy Jethon. Jakoś nie jestem zaskoczony.
Nie bądź naiwny jak fajnosłuchacze ;-) W mediach pracują zbyt inteligentni ludzie, by im czynić taki zarzut. Doskonale wiedzą, o co biega ws. muzycznych. Wiedzieliby nawet bez internetu i portali społecznościowych. Prywatnie ci ludzie będą mówić to samo, co ty, to samo co ja, to samo, co mówi wielu muzyków i ludzi zajmujących się promocją muzyczną w małych wytwórniach, ale później pójdą do roboty i będą robić to, co większość...
Z założenia nie krytykuję audycji ze względu na prezentowany w niej gatunek, choć też nie zamierzam ukrywać, że disco polo w Trójce byłoby przesadą ;-) Problem jest w czymś innym - w mechanizmach doboru muzyki. Jeżeli autor prezentuje mainstream danego gatunku, to dla mnie jest leniem lub zwyczajnie nie nadaje się do Trójki lub być może taki jest klimat w Trójce... Wystarczy posłuchać audycji autorskich w radiach internetowych, by szybko przekonać się o nadpodaży świetnej muzyki w rożnych gatunkach. Nie miałbyś problemu z brakiem czasu antenowego, by upchnąć w swojej audycji autorskiej - powiedzmy 2 godziny tygodniowo - utworów, które nie istnieją w mediach głównego nurtu, a jednocześnie zrobiły na Tobie dobre wrażenie, a często są znacznie lepsze? Ja miałbym i również taki problem mają radiowcy-amatorzy, pasjonaci, mimo, że - w przeciwieństwie do znanych redaktorów - nie otrzymują setek płyt z całego świata, nie mają dostępu do płytoteki jednej z największych rozgłośni w kraju itp. Po prostu uważam, że prezentowanie np. Lany del Rey miesiącami to marnotrawienie czasu antenowego Trójki. Lana naprawdę poradziłaby sobie z promocją w Polsce, bez takiej nadobecności w Trójce, również poradziłaby sobie bez tantiem z Trójki... Pamiętaj, że za każdą emisją utworu idą pieniądze na konto: wykonawcy, autora tekstu, kompozytora - taki mały szczegół, którego zdają się nie zauważać liczni słuchacze używający argumentu: "przecież to dobra muzyka", "zmień radio, jak się nie podoba" itd. Jeszcze nigdy nie usłyszałem odpowiedzi na często zadawane przez mnie pytanie: co jest bardziej misyjnego, różnorodnego w graniu 25-35 razy tego samego utworu miesięcznie na playliście zamiast 25-35 utworów różnych artystów, szczególnie tych którzy nie są obecni w dużych mediach komercyjnych. Przecież na świecie, każdego roku, ukazuje się wystarczająco dużo ciekawych płyt, by mieć problem z ich zmieszczeniem w czasie antenowym. Zatem, co takiego kieruje mediami misyjnymi, że wolą stosować te same mechanizmy, co media komercyjne? Budżety promocyjne największych wytwórni, wzajemne przysługi świadczone sobie przez największe wytwórnie i media (w końcu znają się od kilkudziesiąt lat), transakcje wiązane między mediami i wytwórniami, konformizm, lenistwo? Jakoś trudno mi uwierzyć w to, że ludzie radia nie potrafią inaczej... Tym bardziej, że w wywiadach sami piętnują owo zjawisko... zatem skąd ono się bierze...?