Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Współpracowniczka „Dużego Formatu”: reporterzy wyzyskiwani przez redakcje, z honorariów trudno się utrzymać
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (66)
WASZE KOMENTARZE
Skoro reportażystom i dziennikarzom media płacą mało, to widocznie na waszym ukochanym wolnym rynku nie ma zapotrzebowania na reportażystów i dziennikarzy. Niewidzialna ręka sama reguluje płace. Proszę skorzystać z rady prezydenta Komorowskiego - czyli jeśli jest źle, to zmienić pracę i wziąć kredyt. Albo słuchać rad, jakie otrzymywali zwalniani pracownicy fabryk, górnicy, stoczniowcy - trzeba się przebranżowić, zmienić zawód, podszkolić w innej dziedzinie. Im mówiono, że nikt im nie dawał pracy w zawodzie na zawsze. Im kazano otwierać salony urody dla psów albo kioski z gazetami. Drodzy, "biedni" dziennikarze - witajcie w Polsce, w której reszta Polaków żyje już prawie 30 lat. Czekam na wasze teksty o tym, jak nie potraficie się przystosować do zmieniającego się rynku pracy i do rynkowej gospodarki.
Zmień pracę i weź kredyt - oto rada mesjasza narodów pewnego środowiska dziennikarskiego, który miał zbawić Polskę, a nie potrafił wygrać wyborów. Może trzeba skorzystać z jego rady, skoro się wywodzi z tego środowiska?
Byłem dziennikarzem w oddziale Wyborczej, byłem w stolicy. To było naściel lat temu. W oddziale pracowaliśmy 1-2 weekendy w tygodniu (sobota+niedziela), ogarnialiśmy teren w promieniu 150 - 200 km, często własnym środkiem transportu . Nie mieliśmy prawa do wolnego dnia w tygodniu. Gdyby ktokolwiek o cokolwiek się upomniał, szef, kierownik działu miejskiego mówił: 8 chętnych czeka za bramą na twoje miejsce. W Wawie przynajmniej mogłem wziąć wolne za sobotę lub niedzielę, bo nigdy nie pracowaliśmy w oba dni. Ale żeby nie było, że tak słodko... Większość ludzi obok mnie, tu w Wawie, 5 - 6 lat błagała o etat. Podwyżka? O co to takiego? Ludzie żarty sobie robili, był tekst o wykorzystywaniu pracowników w firmie X, Y, to ludzie mówili: A gdyby tak wstawić w miejsce Y naszą firmę? Pasowałoby. Dlatego gdy objęły mnie zwolnienia grupowe, na dobre wyszło