Do psychiatry skierowal mnie psychoterapeuta po smierci mojego taty zamiast podjac sie psychoterapii, ktora wtedy mogla mi pomoc. Psychiatra zaczal od lekow przeciwdepresyjnych, potem coraz ciezsze leki, skonczylo sie na neuroleptykach. Leki totalnie wyniszczyly mi organizm, wszystkie uklady, lacznie z uszkodzeniem mozgu, co wyszlo w badaniach neuroobrazowania. Teraz jestem osoba niepelnosprawna. Moze Pawlikowska nie jest specjalista w dziedzinie, moze nie posluguje sie biegle slownictwem medycznym, ale co do kwintesencji, to ma racje, ze psychotropy sa bardzo szkodliwe dla ludzi i zdecydowanie lekarze ich naduzywaja. Jest to temat tabu i dobrze, ze ktos zaczyna glosno o tym mowic. Jesli lekarze tego nie robia, bo nie moga, inaczej stracili by prawo do wykonywania zawodu, to ktos musi o tym zaczac mowic, nawet jesli nie jest lekarzem. Jesli ktos uwaza, ze o sprawach medycznych moga mowic tylko lekarze, to konczy sie tak, ze nikt nie bedzie mowil o bledach medycznych, niekompetencji lekarzy, skutkach ubocznych lekow i wszelkich patologiach zwiazanych z medycyna.
Całe towarzystwo jest też mocno przekupione, poza pewna lojalnościa środowiskową którą ich obowiązuje. Na pewno jak w każdym zawodzie trafiają się wyjątki. Psychiatria jako dziedzina to jest w ogóle - metoda prób i błędów, eksperymentowanie na pacjencie ZA KAŻDYM RAZEM. Na każdego leki zadziałają inaczej. Skutki uboczne i choroby jatrogenne a nawet samobójstwa po lekach są dobrze znane i opisane. Czasem zastanawiam się czy oni to robią z chciwości, bezmyślności czy bezsilności - że doprowadzają ludzi do takich stanów. Stąd muszą przepisywać więcej i więcej... Znam przedstawicieli tego zawodu którzy doskonale zdają sobie sprawę co do "ciemnej strony" swojego zawodu. Co więcej - nigdy by po te leki w najczarniejszych scenariuszach sami nie sięgnęli. Za dużo wiedzą na ten temat. To o czym powiedziała Pawlikowska jest doskonale znane w branży. Stąd ta Pani co w kontrze dosyć bezczelnie i nerwowo zareagowała. Tajemnica poliszynela - takie określenia jak "rentioza", "pacjenci drzwi obrotowych", "pacjenci na życie" są częścią ich slangu.
Nie jest to też działka za bardzo szanowana “naukowo” wśród przedstawicieli innych specjalizacji lekarskich z tego co kojarzę. Tam często idą Ci którzy odpadną, nie dostaną się gdzie indziej. Często psychiatrami zostają osoby, które później odgrywają swoje kompleksy na pacjentach grając w boga od pigułek. W dzisiejszych czasach. Może za czasów prof. Kępińskiego czy prof. Orwid było inaczej. Ale wtedy lekarze byli humanistami, zgodnie z prawdziwą definicją tego słowa. Teraz najczęściej - zakuć, zdać, zapomnieć. A potem kosić ludzi po gabinetach (im bardziej pacjent wieloletni tym lepiej). Oraz zgarniać sowite dodatki od firm farm.
Ant-p2023-01-31 21:21
00
Brawo Pawlikowska. Jeszcze więcej ludzi dowie się o twoich głupich poglądach.
W liście pozycji naukowych cytowany przez Beatę Pawlikowską najczęściej przewija się nazwisko Joanna Moncrieff brytyjskiej lekarki psychiatry. https://joannamoncrieff.com/about/
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
Beata Pawlikowska żąda przeprosin i 50 tys. zł od doktor Mai Herman. "Naruszono dobra osobiste"
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (34)
WASZE KOMENTARZE
Całe towarzystwo jest też mocno przekupione, poza pewna lojalnościa środowiskową którą ich obowiązuje. Na pewno jak w każdym zawodzie trafiają się wyjątki. Psychiatria jako dziedzina to jest w ogóle - metoda prób i błędów, eksperymentowanie na pacjencie ZA KAŻDYM RAZEM. Na każdego leki zadziałają inaczej. Skutki uboczne i choroby jatrogenne a nawet samobójstwa po lekach są dobrze znane i opisane. Czasem zastanawiam się czy oni to robią z chciwości, bezmyślności czy bezsilności - że doprowadzają ludzi do takich stanów. Stąd muszą przepisywać więcej i więcej... Znam przedstawicieli tego zawodu którzy doskonale zdają sobie sprawę co do "ciemnej strony" swojego zawodu. Co więcej - nigdy by po te leki w najczarniejszych scenariuszach sami nie sięgnęli. Za dużo wiedzą na ten temat. To o czym powiedziała Pawlikowska jest doskonale znane w branży. Stąd ta Pani co w kontrze dosyć bezczelnie i nerwowo zareagowała. Tajemnica poliszynela - takie określenia jak "rentioza", "pacjenci drzwi obrotowych", "pacjenci na życie" są częścią ich slangu.
Nie jest to też działka za bardzo szanowana “naukowo” wśród przedstawicieli innych specjalizacji lekarskich z tego co kojarzę. Tam często idą Ci którzy odpadną, nie dostaną się gdzie indziej. Często psychiatrami zostają osoby, które później odgrywają swoje kompleksy na pacjentach grając w boga od pigułek. W dzisiejszych czasach. Może za czasów prof. Kępińskiego czy prof. Orwid było inaczej. Ale wtedy lekarze byli humanistami, zgodnie z prawdziwą definicją tego słowa. Teraz najczęściej - zakuć, zdać, zapomnieć. A potem kosić ludzi po gabinetach (im bardziej pacjent wieloletni tym lepiej). Oraz zgarniać sowite dodatki od firm farm.
W liście pozycji naukowych cytowany przez Beatę Pawlikowską najczęściej przewija się nazwisko Joanna Moncrieff brytyjskiej lekarki psychiatry. https://joannamoncrieff.com/about/
Ona naprawdę wierzy, ze jest osobowością.