Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Beata Pawlikowska żąda przeprosin i 50 tys. zł od doktor Mai Herman. "Naruszono dobra osobiste"
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (34)
WASZE KOMENTARZE
Nasze społeczeństwo niestety lubi farmaceutyczne dragi i narzucanie innym swojego zdania. Przez to chcieliby żeby wszyscy się tym delektowali. Smacznego...
Bezczelna grafomanka.
Zalekowanie żałoby to fatalna sprawa, tak jak kultura prozaku. Wszystko w imię wydumanej czy nakręcanej przez korpokonsumpcjonizm kultury prowadzącej do alienacji i życia w trybie chomika w kołowrotku. Współczuję Ci, ale wyjdziesz z tego. Nie piszesz jak osoba z trwałymi uszkodzeniami mózgu. Piszesz bardzo mądrze i sensownie. Pamiętaj, że jest coś takiego jak neuroplastyczność. Nie trać nadziei. Uważaj czy kolejny medyk Cie w coś nie wkręca z tym skanami. Skonsultuj się z kolejnym i kolejnym. Krok po kroku wyjdziesz z tego. Ludzie po udarach i wypadkach odzyskują sprawność. I to ciebie spotka, tylko nigdy więcej leków. Potrzebujesz czas żeby się oczyścić. Zadbaj o jelita, i nerki. Bo to leki obciążają najmocniej. W samej żałobie - najpewniej był Ci potrzebny po prostu czas i przestrzeń na smutek. I życzliwi ludzie wokół. A to w naszej toxic kulturze trudno. Medycyna, terapia, w ogóle bycie człowiekiem - wykracza poza hard science. Żyjemy w kulturze, społecznościach, otoczeni symbolami... Wszystko to ma wpływ na zdrowie. I chorobę. Wpływ placebo przewyższa skutecznością SSRI ("prozak") w badaniach ścisle kontrolowanych, więc całą ta lekomanie mozna odlozyć do lamusa. O tym sie uczy na uczelniach, uczyło za moich czasów już. Wciąż jednak w kryzysach człowiek gdy trafi do gabinetu (bo i gdzie?) może się mocno naciąć. Myślę że max 1-2% kwalifikuje się do zażywania leków. Obstawiam że od 10% do nawet 25% ludzi w róznych okresach życia na nie wchodzi. Nie do końca potrzebnie. I nad tym powinna być odbywać się rzeczowa dyskusja. Z wysłuchaniem wszystkich stron.