Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Rafał Freyer konsultantem muzycznym radiowej Jedynki. „Mniej słowa, więcej muzyki”
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (27)
WASZE KOMENTARZE
Może i za wcześnie krytykować, tylko:
1. "Programer" - kojarzy się tak samo, jak i brzmi. Tu nie trzeba żadnego programera, a człowieka, który kocha muzykę, ma eklektyczny gust i co najważniejsze wie, jaka jest rola misyjnego radia ws. muzycznych. Pasjonata, odkrywcę, który ma ambicję być tą osobą, dzięki której Polskie Radio będzie medium szukającym i szlifującym muzyczne diamenty. Dzisiaj jest to znacznie łatwiejsze zadanie niż 30-40 lat temu, gdy płyta kosztowała kilkanaście % pensji dziennikarza. Wszystko jest jedynie kwestią wolnego czasu na słuchanie, ale skoro to praca, to z czasem nie ma problemu. Dodam, że radiowcy amatorzy robią świetne audycje muzyczne... po pracy. Mają mniejszy dostęp do płyt, a jednak ich audycje często są znacznie ciekawsze niż te m.in. z Trójki. I nie chodzi to o jakieś niszowe, ekstremalne dźwięki. Przecież żadna wytwórnia nie ma monopolu na dobry gust i odkrywanie talentów, a już na pewno nie 3 wytwórnie... które okupują znaczą część czasu antenowego mediów na całym świecie... Zatem jeśli "programer" będzie dbał o jakość, różnorodność i misję, to jestem na tak. Ale... mam swoje lata i wiem, jak działają media, jak działa przemysł fonograficzny... dlatego jestem bardzo sceptyczny. Poza tym nie wiemy, jaki zakres swobody ów "programer" otrzyma. Punktem wyjścia jest to, żeby radio publiczne nie zarabiało na muzyce, tj. żeby jedynym kryterium doboru utworów była jakość, a nie budżet promocyjny wytwórni. Żeby płyta przesłana przez muzyka, który ją wydał samodzielnie miała takie same szanse jak ta sama płyta, gdyby była przesłana przez jednego z majorsów.
2. Nie bardzo rozumiem po co konultant, gdy już jest kierownik muzyczny. W takim razie, czym będzie zajmował się kierownik muzyczny...? Jedynie kolegiami redakcji?
W "Jedynce" wywalono: wieczorny reportaż,"Niedzielną debatę medyczną". "Leniwa niedziela" zmieniła się w głupkowaty koncert życzeń, sobotnie przedpołudnie zdominowało "Padnij powstań"(?) /pewnie na życzenie A.M./. A teraz "więcej muzyki-mniej słowa",czyli kolejna kataryno-zegaryna... Mam dość !
Panu Rafałowi nie zapomnimy świetnej promocji specjalistów z branży spożywczej na stanowiska szefów muzycznych/programowych w Eurozecie!