tylko potwierdzasz :) jak wysyłasz płyty badziewi to słusznie, że nie grają, umowę z majorsami może mieć każdy - jak jest dobry. jak nie jest, to nie ma i to naturalna selekcja.
a jak ktoś był na tyle dobry, że do majorsa się dobił, to po to, żeby go wspierali - oni na tym zarabiają, zarabia (gorzej, ale i tak lepiej niż bawiąc się w self publishingi) artysta, zyskuje słuchacz, bo dostaje coś, co było na tyle dobre, że dobiło się do majorsa.
ps: idę o zakład o stówę, że to ten sam młotek, co płacze pod newsami o trójce, że grają majorsów, więc trzeba wszystkich zwolnić :) no bo przecież powinni oczywiście grać wymiociny z wytwórni kalesony sp. z o.o. spod stodoły zespołu mietek band i jego koguty :) alternativ!
jak ktoś jest dobry i ciężko pracuje, to jest w majorsie, bo majors z tego żyje, żeby wyciągać z rynku co się nadaje i rokuje. reszta włącznie z tobą napinaczu niech zmieni branżę :)
inna ciekawostka2017-01-30 07:01
00
nie wspominając o tym, że majorsi wydają także rzeczy ważne. Warner ma np. Floydów, Tadeusza Nalepę, Sony ma w zapowiedziach Mozarta, Depeche Mode, Judas Priest, a Universal Annę Marię Jopek, czy Zbigniewa Preisnera, a w katalogu np. ABBA. No ale przecież wg wielkiego speca muzycznego, co mu majorsi przeszkadzają takie nazwiska, twórcy i grupy to pewnie kupa. Jego mietek band and the coguts full alternativ nisza z miłości do muzyki to jest klasa! :) i wysyła płyty, ktoś tam z litości zagra raz i po emisji spuści w klopie :) a kto nie zagra, to spiskowiec na sznurku majorsa i trzeba go zwolnić, bo przecież do gościa nie dotrze, że zwyczajnie ludzie mają uszy i mogą uznać, że to po prostu cienkie jak sik węża :)
inna ciekawostka2017-01-30 10:10
00
tylko potwierdzasz jak wysyłasz płyty badziewi to słusznie, że nie grają, umowę z majorsami może mieć każdy - jak jest dobry. jak nie jest, to nie ma i to naturalna selekcja.
a jak ktoś był na tyle dobry, że do majorsa się dobił, to po to, żeby go wspierali - oni na tym zarabiają, zarabia (gorzej, ale i tak lepiej niż bawiąc się w self publishingi) artysta, zyskuje słuchacz, bo dostaje coś, co było na tyle dobre, że dobiło się do majorsa.
ps: idę o zakład o stówę, że to ten sam młotek, co płacze pod newsami o trójce, że grają majorsów, więc trzeba wszystkich zwolnić no bo przecież powinni oczywiście grać wymiociny z wytwórni kalesony sp. z o.o. spod stodoły zespołu mietek band i jego koguty alternativ!
jak ktoś jest dobry i ciężko pracuje, to jest w majorsie, bo majors z tego żyje, żeby wyciągać z rynku co się nadaje i rokuje. reszta włącznie z tobą napinaczu niech zmieni branżę
Nie masz pojęcia, ani o rynku fonograficznym, ani o podstawowych zasadach ekonomii. Nie, majorsi nie są zainteresowani poszerzaniem w nieskończoność katalogu wydawniczego, nawet, gdyby to było full dobrego materiału. Z bardzo prostej przyczyny - tak, to się zwyczajnie im nie opłaca! Zdziwko?! Po pierwsze, media nie są z gumy i nie wchłoną dużego zbioru płyt, tak by promocja każdej była skuteczna. Majors woli mieć na playlistach w danym kraju, w skali miesiąca, np. kilkadziesiąt płyt, z których każda jest grana wystarczająco często, by rynek zaczął żreć niż np. kilkaset, które media nie wchłoną a nawet, gdyby wchłonęły, to każda z płyt będzie zbyt rzadko na antenie, w prasie itd. Podobnie rzecz ma się z kosztami promocji. Lepiej promować kilkadziesiąt płyt z konkretnymi budżetami niż kilka tysięcy z budżetami małymi. Celem korporacji jest zysk a nie dbanie o gusta czy różnorodność muzyczną. Żaden gigant, czy to na rynku motoryzacyjnym, czy farmaceutycznym, czy spożywczym nie poszerza w nieskończoność swojego portfela towarów, bo to się zwyczajnie nie opłaca. Kłania się teoria kosztów krańcowych, marży krańcowej, zasada pareto, zasada ABC itd. Nie będę Ci tego tłumaczył, bo mi szkoda czasu, specu od zarabiania :D Inna sprawa - nikt nie ma monopolu na dobry gust. czy odkrywanie potencjalnych gwiazd. Nie mają go również majorsi, bo niby dlaczego mieliby go mieć? W mniejszych wytwórniach powstaje masa świetnej muzyki. Jest jej nadpodaż, zarówno w stosunku do możliwości mediów (promocja), jak i fizycznej możliwości przesłuchania przez ludzi interesujących się muzyką. Nie, mundralo, nie mam na myśli jakiejś hipsterskiej czy ciężkostrawnej muzyki alternatywnej. Np. Gllitterhouse wydaje płyty Andrei Schroeder, które - moim skromny zdaniem - są znacznie lepsze niż albumy np. wypromowanej na maksa Lany del Rey. Oczywiście kwestia gustu, ale serio uważasz, że album Lany jest kilkaset razy ciekawszy niż album Andrei? Bo mniej więcej takie są proporcje w emisji utworów tych artystek w dużym medium misyjnym. Podobnych przykładów jest masa. Za czasów świetności portalu Myspace przez 2-3 godziny dziennie można było być zasypanym masą zaproszeń od wielu ciekawych muzyków/zespołów, bardzo różnych gatunków - od melodyjnych, łatwo wpadających w ucho, ale jednocześnie nie kiczowatych utworów, po rzeczy bardzo świeżo brzmiące. Trzeba być strasznym ignorantem i arogantem, by twierdzić, że 3 wytwórnie mają monopol na dobrą muzykę. Nie maja, ale mają wiele mocnych stron, które sprawiają, że nawet w dobie internetu, trzesą rynkiem fonograficznym i mediami. Działają od wielu lat, więc są kluczowymi klientami mediów. Mają know-how, m.in. posiadając odziały w wielu krajach, korzystają z bazy danych mediów. Stworzenie personalnej bazy danych radiowców, z dokładnym opisem każdej audycji (m.in. gatunki muzyczne itp.) i uwagami, co jest preferowane itp. itd. to wiele miesięcy żmudnej pracy dla 1 osoby. Dodaj do tego inne media i masz rok pracy. Tyle musiałby poświęcić muzyk, który chciałby samodzielnie się promować, by... wypromować 1 płytę. Duża wytwórnia korzysta z takiej bazy dla wielu płyt i w dodatku ma ciągły kontakt z mediami. Małego tego może liczyć na informację zwrotną od medium. Do tego dochodzą tzw. "efekty skali" i "efekty synergii", co sprawia, że koszty przeciętne są znacznie niższe niż w przypadku małej wytwórni czy muzyka wydającego płytę jako DIY. Jeszcze inna sprawa - płynność finansowa. Majorsi mają znacznie większy budżety. Znam przypadek niezależnego, bardzo zdolnego muzyka, który przy wsparciu pewnej agencji zajmującej się promocją muzyki w radiu i telewizji, miał zaklepany występ na żywo na szklanym ekranie (kraj UE), ale miała pecha, bo gdy domykano temat, wycofał się sponsor z powodów niezależnych od muzyka - na skutek jakichś nagłych perturbacji finansowych w jednej z firm sponsora. Inna sprawa np. krzyżowe wsparcie pomiędzy artystami wytwórni - dla celów promocyjnych. Znany muzyk rzeknie parę ciepłych słów o debiutancie w tej samej wytwórni - robi się z tego materiał promocyjny i puszcza jako nagłówki do dużych mediów. Podobnie w przypadku supportów - łatwiej supportować gwiazdę, gdy się jest z tej samej wytwórni. Kolejny mocny punkt - relacje z dziennikarzami muzycznymi. W tej branży jest dużo dziennikarzy chcących mieć wywiady ze znanymi muzykami. Nie jest tajemnicą, że poprzez kontakt z wytwórnią można szybciej osiągnąć cel. A jeżeli jeszcze sama wytwórnia oferuje np. przelot samolotem do Stanów czy Wielkiej Brytani plus opłaci hotel, to redaktor skacze pod sufit. Na takie przysługi mogą liczyć tylko duże media. Mniejsza wytwórnia nie ma takich argumentów, ani takiego budżetu... nie mówiąc już o pojedynczym muzyku, który sam wydaje płyty. Można by tak jeszcze długo i w sumie nie wiem po co Ci to tłumaczę, bo to rzeczy oczywiste. Kończę, bo szkoda czasu. Wolę posłuchać muzyki, a ty wracaj do swojego muzycznego Matrixa.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
Polski rynek muzyczny w dobrej sytuacji. Rośnie sprzedaż płyt, polubiliśmy serwisy streamingowe
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (12)
WASZE KOMENTARZE
tylko potwierdzasz :) jak wysyłasz płyty badziewi to słusznie, że nie grają, umowę z majorsami może mieć każdy - jak jest dobry. jak nie jest, to nie ma i to naturalna selekcja.
a jak ktoś był na tyle dobry, że do majorsa się dobił, to po to, żeby go wspierali - oni na tym zarabiają, zarabia (gorzej, ale i tak lepiej niż bawiąc się w self publishingi) artysta, zyskuje słuchacz, bo dostaje coś, co było na tyle dobre, że dobiło się do majorsa.
ps: idę o zakład o stówę, że to ten sam młotek, co płacze pod newsami o trójce, że grają majorsów, więc trzeba wszystkich zwolnić :) no bo przecież powinni oczywiście grać wymiociny z wytwórni kalesony sp. z o.o. spod stodoły zespołu mietek band i jego koguty :) alternativ!
jak ktoś jest dobry i ciężko pracuje, to jest w majorsie, bo majors z tego żyje, żeby wyciągać z rynku co się nadaje i rokuje. reszta włącznie z tobą napinaczu niech zmieni branżę :)
nie wspominając o tym, że majorsi wydają także rzeczy ważne. Warner ma np. Floydów, Tadeusza Nalepę, Sony ma w zapowiedziach Mozarta, Depeche Mode, Judas Priest, a Universal Annę Marię Jopek, czy Zbigniewa Preisnera, a w katalogu np. ABBA. No ale przecież wg wielkiego speca muzycznego, co mu majorsi przeszkadzają takie nazwiska, twórcy i grupy to pewnie kupa. Jego mietek band and the coguts full alternativ nisza z miłości do muzyki to jest klasa! :) i wysyła płyty, ktoś tam z litości zagra raz i po emisji spuści w klopie :) a kto nie zagra, to spiskowiec na sznurku majorsa i trzeba go zwolnić, bo przecież do gościa nie dotrze, że zwyczajnie ludzie mają uszy i mogą uznać, że to po prostu cienkie jak sik węża :)
Nie masz pojęcia, ani o rynku fonograficznym, ani o podstawowych zasadach ekonomii.
Nie, majorsi nie są zainteresowani poszerzaniem w nieskończoność katalogu wydawniczego, nawet, gdyby to było full dobrego materiału. Z bardzo prostej przyczyny - tak, to się zwyczajnie im nie opłaca! Zdziwko?! Po pierwsze, media nie są z gumy i nie wchłoną dużego zbioru płyt, tak by promocja każdej była skuteczna. Majors woli mieć na playlistach w danym kraju, w skali miesiąca, np. kilkadziesiąt płyt, z których każda jest grana wystarczająco często, by rynek zaczął żreć niż np. kilkaset, które media nie wchłoną a nawet, gdyby wchłonęły, to każda z płyt będzie zbyt rzadko na antenie, w prasie itd. Podobnie rzecz ma się z kosztami promocji. Lepiej promować kilkadziesiąt płyt z konkretnymi budżetami niż kilka tysięcy z budżetami małymi. Celem korporacji jest zysk a nie dbanie o gusta czy różnorodność muzyczną. Żaden gigant, czy to na rynku motoryzacyjnym, czy farmaceutycznym, czy spożywczym nie poszerza w nieskończoność swojego portfela towarów, bo to się zwyczajnie nie opłaca. Kłania się teoria kosztów krańcowych, marży krańcowej, zasada pareto, zasada ABC itd. Nie będę Ci tego tłumaczył, bo mi szkoda czasu, specu od zarabiania :D
Inna sprawa - nikt nie ma monopolu na dobry gust. czy odkrywanie potencjalnych gwiazd. Nie mają go również majorsi, bo niby dlaczego mieliby go mieć? W mniejszych wytwórniach powstaje masa świetnej muzyki. Jest jej nadpodaż, zarówno w stosunku do możliwości mediów (promocja), jak i fizycznej możliwości przesłuchania przez ludzi interesujących się muzyką. Nie, mundralo, nie mam na myśli jakiejś hipsterskiej czy ciężkostrawnej muzyki alternatywnej. Np. Gllitterhouse wydaje płyty Andrei Schroeder, które - moim skromny zdaniem - są znacznie lepsze niż albumy np. wypromowanej na maksa Lany del Rey. Oczywiście kwestia gustu, ale serio uważasz, że album Lany jest kilkaset razy ciekawszy niż album Andrei? Bo mniej więcej takie są proporcje w emisji utworów tych artystek w dużym medium misyjnym. Podobnych przykładów jest masa. Za czasów świetności portalu Myspace przez 2-3 godziny dziennie można było być zasypanym masą zaproszeń od wielu ciekawych muzyków/zespołów, bardzo różnych gatunków - od melodyjnych, łatwo wpadających w ucho, ale jednocześnie nie kiczowatych utworów, po rzeczy bardzo świeżo brzmiące.
Trzeba być strasznym ignorantem i arogantem, by twierdzić, że 3 wytwórnie mają monopol na dobrą muzykę. Nie maja, ale mają wiele mocnych stron, które sprawiają, że nawet w dobie internetu, trzesą rynkiem fonograficznym i mediami. Działają od wielu lat, więc są kluczowymi klientami mediów. Mają know-how, m.in. posiadając odziały w wielu krajach, korzystają z bazy danych mediów. Stworzenie personalnej bazy danych radiowców, z dokładnym opisem każdej audycji (m.in. gatunki muzyczne itp.) i uwagami, co jest preferowane itp. itd. to wiele miesięcy żmudnej pracy dla 1 osoby. Dodaj do tego inne media i masz rok pracy. Tyle musiałby poświęcić muzyk, który chciałby samodzielnie się promować, by... wypromować 1 płytę. Duża wytwórnia korzysta z takiej bazy dla wielu płyt i w dodatku ma ciągły kontakt z mediami. Małego tego może liczyć na informację zwrotną od medium. Do tego dochodzą tzw. "efekty skali" i "efekty synergii", co sprawia, że koszty przeciętne są znacznie niższe niż w przypadku małej wytwórni czy muzyka wydającego płytę jako DIY. Jeszcze inna sprawa - płynność finansowa. Majorsi mają znacznie większy budżety. Znam przypadek niezależnego, bardzo zdolnego muzyka, który przy wsparciu pewnej agencji zajmującej się promocją muzyki w radiu i telewizji, miał zaklepany występ na żywo na szklanym ekranie (kraj UE), ale miała pecha, bo gdy domykano temat, wycofał się sponsor z powodów niezależnych od muzyka - na skutek jakichś nagłych perturbacji finansowych w jednej z firm sponsora. Inna sprawa np. krzyżowe wsparcie pomiędzy artystami wytwórni - dla celów promocyjnych. Znany muzyk rzeknie parę ciepłych słów o debiutancie w tej samej wytwórni - robi się z tego materiał promocyjny i puszcza jako nagłówki do dużych mediów. Podobnie w przypadku supportów - łatwiej supportować gwiazdę, gdy się jest z tej samej wytwórni. Kolejny mocny punkt - relacje z dziennikarzami muzycznymi. W tej branży jest dużo dziennikarzy chcących mieć wywiady ze znanymi muzykami. Nie jest tajemnicą, że poprzez kontakt z wytwórnią można szybciej osiągnąć cel. A jeżeli jeszcze sama wytwórnia oferuje np. przelot samolotem do Stanów czy Wielkiej Brytani plus opłaci hotel, to redaktor skacze pod sufit. Na takie przysługi mogą liczyć tylko duże media. Mniejsza wytwórnia nie ma takich argumentów, ani takiego budżetu... nie mówiąc już o pojedynczym muzyku, który sam wydaje płyty.
Można by tak jeszcze długo i w sumie nie wiem po co Ci to tłumaczę, bo to rzeczy oczywiste. Kończę, bo szkoda czasu. Wolę posłuchać muzyki, a ty wracaj do swojego muzycznego Matrixa.