Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Polski „Vogue”: własny styl, ciekawy layout, imponująca liczba reklam
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (66)
WASZE KOMENTARZE
Małe a propos, szczególnie dla oburzonych ziemniakami
Ta sesja z workami ziemniaków to dość oczywiste nawiązanie do pracy Julity Wójcik, która ładnych parę lat temu wywołała burzę swoją akcją z odbieraniem ziemniaków w Zachęcie.
Generalnie widać, że szarą eminencją tej redakcji jest Anda i dobrze.
Nowoczesna (właśnie taka brudna, krzywa) fotografia modowa, bilansowanie między szykiem a trendami, między oczywistym (tu jednak ten horoskop in minus, nawet nie zajrzałem) a nie oczywistym (portrety).
I jeszcze może przypomnę, że Vogue szczyci się tym nadmiarem reklam (polecam ten amerykański, liczba stron z reklamą to duma każdego zeszytu), szkoda tylko, że reklamodawcy nie zdecydowali się na specjalne sesje lub chociaż debiuty nowych kampanii na stronach Vogue Polska. Jeśli jednak tak by się stało to polska edycja ma ugruntowaną pozycję.
Jak będzie? Zobaczymy.
Sukces bo klient płaci za 100 stron reklam? No litości! Ja rozumiem, że to fajnie dla wydawcy, że znalazł tylu reklamodawców, ale pseudo-ekspertom od mediów przypominam, że ideałem wydawniczym są media BEZ REKLAM. Reklamy są koniecznością ekonomiczną. Ideałem produktu medialnego jest produkt wypełniony w 100% treścią. Jaranie się tym, że czytelnik płaci za magazyn, w którym 1/3 zawartości to reklamy, to porażka.