Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
„Konflikty personalne” przyczyną zawieszenia prezesa Polskiego Radia. Kozyra: Problem złej strategii i złej egzekucji
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (59)
WASZE KOMENTARZE
Nie zapominajcie o Checinskim! Ten to dopiero przysłużył sie Staniszewskimu. Częściej widziany w ministerstwie niż w radiu! Kolega Lewandowski! To może i Glinski sie przytuli....
Pisowska dintojra.
Patrzę na to wszystko od dawna będąc wewnątrz tej maszyny. Nie będę się wypowiadał na temat zawartości merytorycznej tego co PR emituje w eter. Zawsze radio publiczne było i pewnie będzie nadal tubą aktualnie panujących. Rzecz polega na ciągłej równi pochyłej dotyczącej w zasadzie wszystkiego. Uproszczenia do granic, nachalność w przekazie, traktowanie słuchacza jak nierozumnego to postępuje od lat, ale ja nie chcę o tym, tylko o organizacji samej maszynerii. Gdyby tak konstruować jakieś inne przedsięwzięcie - padłoby po krótkim czasie. Wynika to ze sposobu organizacji oraz ludzi, którzy tym wszystkim dowodzą. Przede wszystkim coraz szybsze rotacje na najwyższych stanowiskach (polityczna i personalna walka), brak składnej myśli w zarządzaniu tym co się zastało (brak umiejętności lub doświadczenia), planowaniu nowego (chybione lub zaniechane inwestycje), zaprogramowana tymczasowość (kadencyjność najważniejszych stanowisk decyzyjnych) to przyczynki postępującej destrukcji. Ludzie dostosowują się - więcej krzyku i autopromocji niż realnej pracy, do głosu dochodzą ludzie przypadkowi, ale zdeterminowani, ciągła karuzela postępujących fal "spadochroniarzy", którzy usiłują (lub nawet tego nie czynią) zorientować się, gdzie przyszło im robić. Każdy nowy "pan" wie lepiej co trzeba czynić, żadnej pokory, żadnych konsultacji. "Etos pracy? Mnie to nie dotyczy!" Wytrzymać ile się da - kasa jakiej na tzw. mieście nigdy by taki nie dostał u prywatnego za swoje "usługi", lawiranci i spece od niczego. Oczywiście jest wielu, którzy traktują instytucję Radia jak matkę, która daje im żyć i jeść oraz mają takiż do niej porządny, racjonalny i gospodarski stosunek, lecz ci ludzie nie mają nic do powiedzenia i są traktowani jak "żywa infrastruktura". Takie porządki mają ciągłą akcelerację, a "wycinki" przy przetasowaniach są coraz głębsze i bardziej rozległe. Kierowników i ich zastępców będzie niedługo więcej niż merytorycznych pracowników. Żal na to patrzeć... jak się kocha RADIO.