Ważne, że coraz wincyj Metza. The world is not enough.
32019-07-06 18:44
00
To może napiszę coś ogólnie, bez umiejscowienia rzeczy w jakimś konkretnym dziale czy redakcji radiowej. Kiedyś bycie radiowcem oznaczało pewną markę, swoisty etos napawał sporą dumą - było się czym pochwalić i na ludziach z miasta robiło wrażenie, że ich rozmówca pracuje w Polskim Radiu. Panowała zasada dochodzenia do należytego kunsztu - "mistrz i czeladnik". Mistrz bywał też mentorem, gdy czeladnik wykazywał się odpowiednim zaangażowaniem i inwencją. Człowiek wiedział, że po latach dobrej pracy zacznie osiągać zawodowo i finansowo to co widział u swoich starszych kolegów. Był jakiś w miarę konstruktywny porządek, proces był też dość przewidywalny jeśli przestrzegało się podstawowych reguł poprawnego współżycia. Teraz widzę coraz młodszych i coraz bardziej bezczelnych, wyniosłych czynowników o nieomylnych przekonaniu własnych możliwości i własnych prawd. Przychodzą do Radia jak do ziemi wroga i tak traktują starych pracowników, sami mając stażu z pięć minut. Ręce długie i dłonie pojemne - do kasy, bezradne gdy trzeba coś faktycznie naprawdę samemu zrobić. Prawie nic nie potrafiąc wydają krótkimi szczeknięciami rozkazy - "zrobić tak by było dobrze!" i jest "dobrze". Słabe to, wyjątkowo słabe i przyjdzie kiedyś za to zapłacić - niestety wszystkim już radiowcom.
Przypomniało mi się pewne powiedzenie: Burzyć jest łatwo, budować - trudno. Nikt nie chce o tym pamiętać.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
Ernest Zozuń zniknął z anteny Trójki, a Sylwia Zadrożna z Jedynki, dział kadr pyta o ich prawa pracownicze
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (30)
WASZE KOMENTARZE
Ważne, że coraz wincyj Metza. The world is not enough.
To może napiszę coś ogólnie, bez umiejscowienia rzeczy w jakimś konkretnym dziale czy redakcji radiowej. Kiedyś bycie radiowcem oznaczało pewną markę, swoisty etos napawał sporą dumą - było się czym pochwalić i na ludziach z miasta robiło wrażenie, że ich rozmówca pracuje w Polskim Radiu. Panowała zasada dochodzenia do należytego kunsztu - "mistrz i czeladnik". Mistrz bywał też mentorem, gdy czeladnik wykazywał się odpowiednim zaangażowaniem i inwencją. Człowiek wiedział, że po latach dobrej pracy zacznie osiągać zawodowo i finansowo to co widział u swoich starszych kolegów. Był jakiś w miarę konstruktywny porządek, proces był też dość przewidywalny jeśli przestrzegało się podstawowych reguł poprawnego współżycia. Teraz widzę coraz młodszych i coraz bardziej bezczelnych, wyniosłych czynowników o nieomylnych przekonaniu własnych możliwości i własnych prawd. Przychodzą do Radia jak do ziemi wroga i tak traktują starych pracowników, sami mając stażu z pięć minut. Ręce długie i dłonie pojemne - do kasy, bezradne gdy trzeba coś faktycznie naprawdę samemu zrobić. Prawie nic nie potrafiąc wydają krótkimi szczeknięciami rozkazy - "zrobić tak by było dobrze!" i jest "dobrze".
Słabe to, wyjątkowo słabe i przyjdzie kiedyś za to zapłacić - niestety wszystkim już radiowcom.
Przypomniało mi się pewne powiedzenie: Burzyć jest łatwo, budować - trudno. Nikt nie chce o tym pamiętać.
Pisowskiej dintojry w mediach państwowych cd.