Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
„Dziennik Bałtycki” odmówił płatnej publikacji rozmowy z marszałkiem województwa o skutkach wyroku TK
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (69)
WASZE KOMENTARZE
Robicie Mariuszowi wielką krzywdę. Zawsze wstawiał się za pracownikami przed zarządem i przed krytykantami. I stawiał nas na pierwszym miejscu. Pamiętam jak zaciekle bronił Jolę Gromadzką przed marszałkiem po jej tekście na temat szpitali pomorskich oraz Słomę i Kłosa przed pewnym posłem KO. Nawet w sądzie. Przykładów jest mnóstwo. Na razie to was zaślepiła nienawiść do człoweika, który tak nas bronił. Nie mam słów. Przykro mi, że robicie tak przykre rzeczy. Co się z wami stało?
Szkoda nerwów. Niech sobie piszą. W twarz nie umieli powiedzieć, więc teraz ośmieszają się, pisząc anonimowo. Eh.
To już mój ostatni wpis, bo muszę iść coś wkleić;) I na tym kończę śledzenie tej "dyskusji". Pora na truizmy. Życie składa się z decyzji. Mariusz zdecydował tak, a nie inaczej, to jest jego sprawa, jego życie i nikogo innego. Co dalej zrobi, to jego decyzja i nikogo innego. Więc po co tracić czas na plucie? Zwłaszcza że przez tyle lat razem byliśmy w tym kieracie (w sensie, że tyle było roboty i jakoś to ciągnęliśmy). Tym bardziej przykro, że tutaj dochodzi do takiej wymiany zdań. To poziom czytelników spuszczonych "ze smyczy" na stronach naszegomiasta.pl (a działo się wtedy, że nawet łysemu włosy stawały dęba). Niech każdy skupi się na sobie. Ja akurat zostałem, bo jestem ze "wsi" i sytuacja życiowa jest taka, a nie inna. W związku z tym: czy to oznacza, że jestem "pisowskim" dziennikarzem? Kto chce, niech taki myśli. Wcześniej byłem "szwabskim dziennikarzyną" i jakoś przeżyłem. Nie wiadomo, co jeszcze życie przyniesie, a niestety jest tak, jak w chińskim przysłowiu: że "żyjemy w ciekawych czasach", więc może lepiej już się nie obrażajmy i życzmy sobie powodzenia? Pewnie jestem naiwniakiem. Pozdr.