Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Zmiany w Prawie prasowym: maksymalnie 24 godz. na autoryzację, nie są nią duże zmiany w tekście
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (15)
WASZE KOMENTARZE
Bla, bla, bla. Zmyślasz o opluwaniu, płatnych komentarzach, wyzywasz od lewaków, a o różnicy między "24h" a "bez zwłoki" mówić nie chciałeś;P
Nie popieram obecnie zastosowanego rozwiązania, tym bardziej, że sam zgłosiłem kilka lat temu inne: W art. 14 ust. 2 p.pr. przed treścią obecnie obowiązującą proponowałem słowa: "Jeśli tak uprzednio uzgodniono w formie pisemnej [dziennikarz nie może odmówić osobie udzielającej informacji autoryzacji...] ".
Przesuwałoby to autoryzację na grunt dyspozytywny (umowy, decyzji stron).
Ale pomysł nie spotkał się z powszechną aprobatą, bo marzenie było takie, by autoryzację, jako konstrukcję, w całości znieść.
Współpraca na linii pytający-pytany to nie tylko przepisy prawa prasowego, to także kultura osobista, szacunek dla rozmówcy, rzetelność, uczciwość itp.
Widzę to następująco.
Jeśli pytany zechce zmienić za dużo, to wypowiedź się nie ukaże, a cwaniak nie zostanie więcej zapytany o cokolwiek.
Jeśli pytany zechce tylko poprawić nieścisłości lub formę, przy zachowaniu sensu, pytającemu krzywda się nie stanie.
Właśnie z tym "cwaniakiem" to jest różnie. Jeszcze kilka lat temu, nie było aż takiego biegania za "cwaniakami", żeby tylko cokolwiek wypowiedzieli. A teraz news żyje kilka godzin i uganiania się osób publicznych za mediami i dziennikarzy za osobami publicznymi nabrało lekko absurdalnego wymiaru.
Więc są (niestety) i tacy "cwaniacy", za którymi dziennikarze będą biegać niezależnie od tego, jakie sztuczki tamci zastosują.