Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Żabka kontra "frogshoposting" - marka przeprasza, ale fani stoją po stronie influencerki. Eksperci: jak można było nie dostrzec takiego potencjału pracownika
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (50)
WASZE KOMENTARZE
Ludzie z agencji nie rozumieją o co ten szum? Wystraczyło udawać milych wobec pani kasjerki influencerki w komunikacji i byloby po sprawie. Teraz sprawą niepotrzebnie interesują sie eksperci, media, zwykli ludzie. Dlaczego? Nikogo nie obchodzi czy bylo „inspirowane”, czy nie. To nie o to ten szum. Ludzi ruszył niefajny, zlewczy ton komunikacji i ze tak nikt nie chciałby być tak potraktowany-ani ekspert, ani dziennikarz, ani zwykły człowiek.
Nic nie znaczaca agencja wymyslila kradziony koncept. Bo przeciez lepiej krasc niz byc kreatywnym. Cukier szkodzi na mózg!
Nie do zaakceptowania dla mnie jest panoszące się skundlenie języka i przekazu ogólnie w przestrzeni publicznej. Publiczne, właśnie, wulgaryzmy jeszcze nie dawno były zarezerwowanie wyłącznie albo dla patologii albo w sferze artystycznej traktowane jako specjalny środek wyrazu i to szczególnie wyjątkowo.
Odpowiedni konwenans jest mechanizmem pożądkującym i ewolucyjnie wytłumaczalnym.
Nie będąc hipokrytą, oczywiście, używam wulgaryzmów, w odpowiednich okolicznościach. Nieco innego języka używam z towarzystwie kolegów przy piwie, sąsiada przy samochodzie a innego przy sobotnim śniadaniu rodzinnym. Innego języka też się spodziewam (i stosuję) na wykopie a innego w mailu z nauczycielką dzieci.