Kiedyś jadąc do pracy chętnie słuchałem Sygnałów Dnia. Od czasu, gdy D. Wydrych urządzał sobie w tej audycji kabaret przestałem słuchać tak Sygnałów Dnia. Potem widząc postępujące parcie na radio lekkie łatwe i przyjemne bez klasy (w odróżnieniu od tego z klasą) - nie wróciłem do słuchania nawet w porcjach 5 minutowych. A bywało kiedyś zdecydowanie inaczej. Oto przykład jak w pięć / sześć lat (od dyrektorowania K. Dąbrowy) można przegrać wszystko. PS W aspekcie Jedynki i Trójki można dodać, że zniszczyć dobrą opinię (wizerunek) budowaną dziesięcioleciami jest niezwykle łatwo, ale naprawić ją to o wiele trudniejsze zadanie - czasem niewykonalne.
orion22017-09-27 21:27
00
Ok. 17 lat temu i wcześniej dałbym się pokroić za Trójkę, a dziś? Słuchając większości ich audycji łapie mnie słuchowstręt. Kiedyś zaufanie 99,9%, dziś może 5%. I wcale nie odpowiada za to obecna dyrekcja - jest to efekt całokształtu wydarzeń ostatnich ponad 17 lat - od dnia kiedy odwołano siłowo P. Kaczkowskiego i postanowiono zrobić z Trójki najbardziej misyjną stację komercyjną.
Grzegorz Miecugow : "dbać o tę tradycję - mówi Miecugow, przyznając, że polega ona na tym między innymi, iż istotą „Trojki” były indywidualności, osobowości, to, że mniej ważna była play lista wynikająca z polityki wydawców muzycznych, tylko ważniejsze było to, co przynosili ze sobą do radia ludzie." Marek Niedźwiecki: "Kiedy jakiś czas temu w radiach pojawiły się playlisty, stwierdziłem, że one nie zabijają tylko radia, ale zabijają również, a może przede wszystkim, muzykę. Artyści zaczynają nagrywać pod konkretne stacje: odpowiednia długość, tempo, nieskomplikowane teksty. Żeby tylko ich zagrano, zaprezentowano szerszej publiczności. To chore zło, które przyszło do nas ze Stanów." Dariusz Rosiak: "Około 2000 roku zaczęło się wymyślanie bohaterów i cytatów. Pisanie tekstów pod mocną tezę, nawet jeżeli była bez sensu. To się odbywa na kilku poziomach. Począwszy od upolitycznienia, ale ono wbrew pozorom nie jest najgorsze. Groźniejsze jest traktowanie odbiorców jak debili i produkowanie wyrobów dziennikarskopodobnych. A jeszcze groźniejsza – korupcja wśród dziennikarzy i pisanie tekstów za pieniądze od biznesu. Kolega z firmy lobbingowej mówi mi, że nie ma w Warszawie redakcji, u której nie da się kupić tekstu reklamowego opublikowanego jako tekst redakcyjny – za wiedzą, a czasem na zlecenie naczelnego. Może kolega się przechwala, ale raczej mu wierzę." "Ja nie uważam, że w Polsce głównym problemem mediów publicznych jest upolitycznienie. To jest jeden z problemów. Natomiast głównym problemem mediów publicznych jest ogłupianie ludzi."
Na deser - crème de la crème, czyli nostalgicznie o dobrych czasach dla dziennikarzy muzycznych: "Pamiętam czasy, kiedy zaczynałam, i wytwórnia potrafiła wysłać dziennikarza na wywiad zagranicę, kwaterując go w pięciogwiazdkowym hotelu." Zagadka dla "fajnosłuchaczy" i Maćka Konserwatywnego - kto to powiedział? ;-)
Sfinks2017-09-27 21:48
00
Bartek Chaciński (caps lock - ode mnie): "Artur Orzech, przegnany niesłusznie z niedzielnego południa, kiedy słuchałem go regularnie – jako jednej z nielicznych trójkowych audycji muzycznych. Bo potrafił zaskoczyć, choćby tym, że grał muzykę SPOZA OCZYWISTEGO ANGLOSASKIEGO KRĘGU i zdarzało mu się premiery płytowe sygnalizować na wiele tygodni wcześniej." "trójkowy Budzik, który prowadzi audycję między 4.00 a 6.00, codziennie z tą samą energią – i z niezbyt wdzięcznym, PLAYLISTOWYM materiałem. " "nie potrafiłem nigdy zrozumieć, jak ktoś dał odejść (lub zrzucił) nocną audycję STRZAŁY ZNIKĄD. I dlaczego pozwala się RAMÓWKĘ DO TEGO STOPNIA UKŁADAĆ POD KĄTEM KOMERCYJNYCH SPONSORÓW. Dlaczego wreszcie GRA SIĘ Z TAŚMY od wcale niezbyt późnego wieczora do czwartej nad ranem. Gdy przychodziliśmy do Trójki, witała nas audycja z taśmy i taśma żegnała. A jeśli ktoś – jak, dowiedziałem się, autorzy TRZECIEJ STRONY KSIĘŻYCA – przyjeżdżał raz w miesiącu, żeby nocą grać z Myśliwieckiej NA ŻYWO (co samo w sobie ciekawe, bo przecież radio bez większego trudu mogłoby transmitować audycję ze studia z Krakowa – vide kapitalne dwójkowe Rozmowy improwizowane) – TO LECI." "z reguły staraliśmy się W NOCY uzupełniać i NIE TYKAĆ PIOSENEK Z PLAYLISTY czy rzeczy ogranych przez innych autorów. W tym celu TRZEBA BYŁO KUPOWAĆ PŁYTY – w dzień można grać z otrzymanych od WYTWÓRNI GRATISÓW, nocą to się nie tłumaczy."
Daniel Wyszogrodzki: "Widać, że muzyka jest przez media marginalizowana – za reklamę się płaci. Ale też coś bardzo złego stało z krytyką, jako taką – nie tylko muzyczną, ale i filmową czy literacką. Rozrasta się system patronacki. O tym, co się napisze, decydują działy promocji i marketingu redakcji czy portali. "
Ryan Socash: "Biorąc pod uwagę fakt, że Polska jest częścią światowego rynku otwartego dla największych zagranicznych marek, polskie firmy mogą nie być w stanie konkurować o przestrzeń w eterze z potęgą międzynarodowej korporacji muzycznej" – podkreśla Ryan Socash. A to, że duże firmy płytowe wywierają ogromny wpływ na szefów muzycznych, nie jest żadną tajemnicą. Wiadomo bowiem, że często w grę wchodzą układy barterowe związane z różnymi akcjami promocyjnymi połączonymi z konkursami, nagrodami, biletami na koncerty czy nawet samymi występami na imprezach organizowanych przez rozgłośnie i koncerny medialne, do których należą."
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
Spada zaufanie do mediów publicznych i komercyjnych. „Przekazy w różnych mediach wykluczają się, ludzie coraz mniej im ufają”
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (18)
WASZE KOMENTARZE
Kiedyś jadąc do pracy chętnie słuchałem Sygnałów Dnia. Od czasu, gdy D. Wydrych urządzał sobie w tej audycji kabaret przestałem słuchać tak Sygnałów Dnia. Potem widząc postępujące parcie na radio lekkie łatwe i przyjemne bez klasy (w odróżnieniu od tego z klasą) - nie wróciłem do słuchania nawet w porcjach 5 minutowych. A bywało kiedyś zdecydowanie inaczej. Oto przykład jak w pięć / sześć lat (od dyrektorowania K. Dąbrowy) można przegrać wszystko.
PS W aspekcie Jedynki i Trójki można dodać, że zniszczyć dobrą opinię (wizerunek) budowaną dziesięcioleciami jest niezwykle łatwo, ale naprawić ją to o wiele trudniejsze zadanie - czasem niewykonalne.
Grzegorz Miecugow : "dbać o tę tradycję - mówi Miecugow, przyznając, że polega ona na tym między innymi, iż istotą „Trojki” były indywidualności, osobowości, to, że mniej ważna była play lista wynikająca z polityki wydawców muzycznych, tylko ważniejsze było to, co przynosili ze sobą do radia ludzie."
Marek Niedźwiecki: "Kiedy jakiś czas temu w radiach pojawiły się playlisty, stwierdziłem, że one nie zabijają tylko radia, ale zabijają również, a może przede wszystkim, muzykę. Artyści zaczynają nagrywać pod konkretne stacje: odpowiednia długość, tempo, nieskomplikowane teksty. Żeby tylko ich zagrano, zaprezentowano szerszej publiczności. To chore zło, które przyszło do nas ze Stanów."
Dariusz Rosiak: "Około 2000 roku zaczęło się wymyślanie bohaterów i cytatów. Pisanie tekstów pod mocną tezę, nawet jeżeli była bez sensu. To się odbywa na kilku poziomach. Począwszy od upolitycznienia, ale ono wbrew pozorom nie jest najgorsze. Groźniejsze jest traktowanie odbiorców jak debili i produkowanie wyrobów dziennikarskopodobnych. A jeszcze groźniejsza – korupcja wśród dziennikarzy i pisanie tekstów za pieniądze od biznesu. Kolega z firmy lobbingowej mówi mi, że nie ma w Warszawie redakcji, u której nie da się kupić tekstu reklamowego opublikowanego jako tekst redakcyjny – za wiedzą, a czasem na zlecenie naczelnego. Może kolega się przechwala, ale raczej mu wierzę."
"Ja nie uważam, że w Polsce głównym problemem mediów publicznych jest upolitycznienie. To jest jeden z problemów. Natomiast głównym problemem mediów publicznych jest ogłupianie ludzi."
Na deser - crème de la crème, czyli nostalgicznie o dobrych czasach dla dziennikarzy muzycznych:
"Pamiętam czasy, kiedy zaczynałam, i wytwórnia potrafiła wysłać dziennikarza na wywiad zagranicę, kwaterując go w pięciogwiazdkowym hotelu."
Zagadka dla "fajnosłuchaczy" i Maćka Konserwatywnego - kto to powiedział? ;-)
Bartek Chaciński (caps lock - ode mnie):
"Artur Orzech, przegnany niesłusznie z niedzielnego południa, kiedy słuchałem go regularnie – jako jednej z nielicznych trójkowych audycji muzycznych. Bo potrafił zaskoczyć, choćby tym, że grał muzykę SPOZA OCZYWISTEGO ANGLOSASKIEGO KRĘGU i zdarzało mu się premiery płytowe sygnalizować na wiele tygodni wcześniej."
"trójkowy Budzik, który prowadzi audycję między 4.00 a 6.00, codziennie z tą samą energią – i z niezbyt wdzięcznym, PLAYLISTOWYM materiałem. "
"nie potrafiłem nigdy zrozumieć, jak ktoś dał odejść (lub zrzucił) nocną audycję STRZAŁY ZNIKĄD. I dlaczego pozwala się RAMÓWKĘ DO TEGO STOPNIA UKŁADAĆ POD KĄTEM KOMERCYJNYCH SPONSORÓW. Dlaczego wreszcie GRA SIĘ Z TAŚMY od wcale niezbyt późnego wieczora do czwartej nad ranem. Gdy przychodziliśmy do Trójki, witała nas audycja z taśmy i taśma żegnała. A jeśli ktoś – jak, dowiedziałem się, autorzy TRZECIEJ STRONY KSIĘŻYCA – przyjeżdżał raz w miesiącu, żeby nocą grać z Myśliwieckiej NA ŻYWO (co samo w sobie ciekawe, bo przecież radio bez większego trudu mogłoby transmitować audycję ze studia z Krakowa – vide kapitalne dwójkowe Rozmowy improwizowane) – TO LECI."
"z reguły staraliśmy się W NOCY uzupełniać i NIE TYKAĆ PIOSENEK Z PLAYLISTY czy rzeczy ogranych przez innych autorów. W tym celu TRZEBA BYŁO KUPOWAĆ PŁYTY – w dzień można grać z otrzymanych od WYTWÓRNI GRATISÓW, nocą to się nie tłumaczy."
Daniel Wyszogrodzki:
"Widać, że muzyka jest przez media marginalizowana – za reklamę się płaci. Ale też coś bardzo złego stało z krytyką, jako taką – nie tylko muzyczną, ale i filmową czy literacką. Rozrasta się system patronacki. O tym, co się napisze, decydują działy promocji i marketingu redakcji czy portali. "
Ryan Socash:
"Biorąc pod uwagę fakt, że Polska jest częścią światowego rynku otwartego dla największych zagranicznych marek, polskie firmy mogą nie być w stanie konkurować o przestrzeń w eterze z potęgą międzynarodowej korporacji muzycznej" – podkreśla Ryan Socash. A to, że duże firmy płytowe wywierają ogromny wpływ na szefów muzycznych, nie jest żadną tajemnicą. Wiadomo bowiem, że często w grę wchodzą układy barterowe związane z różnymi akcjami promocyjnymi połączonymi z konkursami, nagrodami, biletami na koncerty czy nawet samymi występami na imprezach organizowanych przez rozgłośnie i koncerny medialne, do których należą."