Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Prof. Gliński nie zamierza przepraszać. „TVP od dawna zaangażowana na całego w walkę polityczną po jednej ze stron”
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (38)
WASZE KOMENTARZE
Akurat w tym przypadku profesor = kultura! Kto oglądał wywiad ten widział, że prof. Gliński z niemal anielską cierpliwością starał się przekazać widzom, co miał do powiedzenia, niestety jego wypowiedź była notorycznie przerywana.
Mówił powoli, rzeczowo, kulturalnie, bardzo przyzwoitym (choć nieco starodawnym) językiem, natomiast dziennikarka wyrywała wypowiedzi z kontekstu i chamsko nie dawała dojść do słowa.
Po co w takim razie zaprasza się gościa, skoro ma się gdzieś, co ten gość ma do powiedzenia?
Można odnieść wrażenie, że z punktu widzenia dziennikarki jest totalnie nieważne, co ma do powiedzenia gość, no chyba, że to pasuje pod ustaloną tezę.
A jak nie to przerywamy, przerywamy, mówimy, kiedy on się wypowiada, nie dajemy dojść do słowa, używamy argumentów ad personam atakując i na zwrócenie uwagi odwracamy kota ogonem i mówimy, że to gość używa argumentum ad personam, na wstępie rzucamy ostro "kiedy poda się pan do dymisji" sugerując widzom, że gość jest czegoś winny, nie dajemy gościowi nic wytłumaczyć, nie okazujemy szacunku, rzucamy oskarżeniami.
Rzygać się chce, jeśli TO nie była propaganda, to co do cholery nią jest?!
„TVP od dawna zaangażowana na całego w walkę polityczną po jednej ze stron”
czas aby zaangażowała sie na całego w walke polityczna po drugiej ze stron ? :)
a nie mogą mu teraz dziennikarze tvp do kancelarii wysłać pytanie : "na jakiej podstawie prawnej...?"
byłoby zadane pytanie na pismie i 30 dni na odpowiedz. nerwy by sie uspokoiły po obu stronach a w koncu uzyskalibysmy odpowiedz na to PYTANIE.
taki list protestacyjny oburzonych to nic nie daje