Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Pracownicy Trójki sprzeciwiają się zwolnieniom i odwołaniom dziennikarzy - pismo do RPO, KRRiT i REM
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (93)
WASZE KOMENTARZE
Resortowym dzieciom w dupach się przewraca. Gdzie mają zapis w umowie o pracę że nie można ich przenieść na inne stanowisko albo zwolnić z pracy? Niech w prywatnej stacji ogłoszą taki bunt to zobaczą jak prędko wylecą na zbity ryj. Kierownictwo Polskiego Radia samo jest sobie winne zaistniałej sytuacji bo gdyby w styczniu zwolniło wszystkich resorciaków to dziś nie byłoby tego zamieszania.
Słucham jeszcze w tym radiu audycji muzycznych i zapraszamy do trójki. Niestety te nowe audycje z nowymi prowadzącymi, nawet te nt książek mają dla mnie taki dziwny wydźwięk, nietrójkowy (ktoś kto słucha już trochę trójki będzie rozumiał o co chodzi). Coraz bardziej szkoda tego radia i pewnie w najbliższym czasie niestety nie zmieni się tam nic na lepsze:(
Nie wiem skąd ten ból d.py?! Nie oszukujmy się, przestańmy hołdować hipokryzji! Media publiczne ZAWSZE były, są i będą celem każdej władzy - bez względu kto rządzi zawsze stosuje "żelazną miotłę" i z konsekwencją robi porządki aby było można upchnąć gdzieś swoich. Tak było zawsze. Nie było jednak wtedy fejsa, twittera, mediów społecznościowych, ba! nie było ineternetu. Poza tym, była alternatywa, media prywatne przyjmowały każdego zwalnianego z mediów państwowych... dzisiaj media prywatne nie mają już kasy, wręcz się kurczą... i być może tutaj tkwi przyczyna tego rozżalenia. Ci ludzie nie mają gdzie wylądować po zwolnieniu z publicznych mediów. Są jak pracownicy PGRów, którzy roztrzaskali się o nową postPRLowską rzeczywistość, dostali kastetem na "niewidzialnej ręce wolnego rynku"... przez 30 lat wychodowaliśmy sobie nowotwór, który niepostrzeżenie wykreował kolejne pokolenie "PGRowców", którzy nie potrafią się odnaleźć w rzeczywistości wolnorynkowej... bo ta jaka jest każdy widzi.
Szkoda mi tych ludzi, ale zdawali sobie sprawę, ze nie są radiowcami, a raczej oficerami na odcinku medialnym wojny o władzę, w tym jakże upolitycznionym świecie (bo dotyczy to już nie tylko Polski).
Nie bądźmy hipokrytami, zwalniani ludzie nie kryli się ze swoimi poglądami i brakiem obiektywizmu. Jechali ostro po ówczesnej opozycji. Dzisiaj ich pracodawcami są ich wrogowie... więc czegóż się spodziewać?