Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Jest pozew w sprawie okładki „Newsweeka” z Misiewiczem i Jakim inspirowanej plakatem teatralnym
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (28)
WASZE KOMENTARZE
jakiś nawiedzony z pierwszego sortu ?
Ustawa o prawie autorskim już w pierwszym artykule nakłada na każdego twórcę obowiązek działania twórczego noszącego znamiona oryginalności, które Sąd Najwyższy interpretuje jako obowiązek podążania własną drogą od pomysłu zrodzonego w głowie do nieznanego sobie końca w sposób odmienny niż zrobili to wcześniej inni, czyli nie powtarzając w czasie procesu twórczego drogi już wyrażonej przez kogoś wcześniej. W celu stworzenia czegoś nowego a nie celowego powtórzenia bez potrzeby zapłaty za wykorzystanie. Pan Lis, zresztą nie pierwszy raz (niestety mam podobny problem również z finałem w sądzie), kopiuje drogę, która nie tylko została wcześniej wyrażona przez kogoś innego, ale co ważne, kopiuje drogę, która znał w momencie swojego działania. Nie dokonuje więc wymaganego przez ustawę działania twórczego a dokonuje świadomej kopii, której celem jest przejęcie czyjejś oryginalności. Pożądanej dla założonego celu. W tym skorzystania z korzyści z niej płynących. Nie zapominajmy bowiem, że działania Pana Lisa mają charakter komercyjny a nie jedynie twórczy, co mogłoby usprawiedliwiać wskazaną wcześniej parafrazę. To jaskrawy przykład łamania prawa, które powinno być w sposób szczególny piętnowane, bo odznacza się wyjątkowo arogancką premedytacją, której Pan Lis nie stara się nawet ukryć, a którą mają usprawiedliwić prawnicy. O zgrozo wykorzystując do tego ustawę o ochronie praw autorskich, która, ma chronić twórców a nie umożliwiać plagiatorom swobodne kopiowanie ich dzieł. I zarabianie na tym korporacjom takim jak RASP. Zasłanianie się przy tym tzw prawem do wolności twórczej, gdy od początku, świadomie niczego się nie tworzy a jedynie kopiuje w czysto komercyjnym celu, jest niedorzeczne i niesmaczne.
@ Kris W.
Mamy całkowicie rozbieżne poglądy nie tylko na ten sam fragment tekstu prawnego, ale i na rzeczywistość.
Ciekawe, jak rozwiązałbyś klasyczne zadanie z prawa autorskiego: "tzw. problem jelenia na rykowisku".
Jak namalować (narysować, stworzyć grafikę) jelenia na rykowisku tak, aby nie naruszało to praw autorskich żadnego twórcy malującego uprzednio jelenia na rykowisku?
Analiza statystyczna wskazuje, że jakkolwiek twórca by nie malował, efektem będzie dzieło statystycznie identyczne z już uprzednio stworzonym.