wine za to ze doprowadzone jets do takiej sytuacji ponoasz TYLKO kliencji ktorzy zyluja i wychodza z postawy sily. albo tak albo w ogole i tworzy sie patosfera. jedni sie zgadzaja inni maja backup i mowia NIE. kazdu chce przzyc klient > wykonawca > podwykonawca... czego ne rozumiecie/ tak jest w kazdej branzy... btw zrobie design do portfofolio, jbc to pisz w komciu

Jeśli "konkurencyjność" Polski ma polegać na tym, że na wieki wieków mamy mieć zarobki trzy razy mniejsze niż zachodnia Europa i robić za "miskę ryżu", to faktycznie cud, miód, malina... Tak trzymajmy! (srakazm) Kończy się to tym, że obławia się wierzchołek tej piramidy żywieniowej (zarządy, dyrektorzy, niektórzy producenci), a na ich mercedesy i wczasy na Seszelach zasuwa drobnica na b2b albo zlecenie albo dzieło. I oczywiście jak zawsze można powiedzieć kostiumografowi, grafikowi, rekwizytorowi, etc: "zmień pracę, weź kredyt". Tutaj mam pytanie ile osób proponujących takie rozwiązanie próbowała się przekwalifikować i zmienić realnie zawód?

To wszystko to nie jest wina Sawickiego, Papaya czy innego domu produkcyjnego. To wszystko zaczyna się od klientów i ich chorych oczekiwań, często niespółmiernych z posiadanymi budżetami.