Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
OKO.press twierdzi, że doradca ministra miał firmę niewpisaną do oświadczenia, ten zaprzecza. „Jeśli się pomyliliśmy, przepraszamy”
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (18)
WASZE KOMENTARZE
Oko nie znalazło żadnych haków, aż tu nagle jakiś facet się napatoczył to puści. Wg mnie on nie musi im odpowiadać na pytania - co to za stwierdzenie, że im nie odpowiedział, choć jest osobą publiczną, czy był właścicielem firmy czy nie. Ja rozumiem urzędnik urzędnikiem, ale jak zapytam urzędnika ile ma wzrostu, czy ma rodzeństwo, czy miał firmę lata temu - to ma mi odpowiadać? Bo co? To nie tyczy się bezpośrednio tego co robi! Co ciekawe, jeśli by to była jego firma, to może powinien odpowiedzieć, ale czy jeśli nie jest jego, to też ma odpowiadać? Czy to znaczy że mogę napisać do urzędnika czy jego firma buduje Trumpowi mur z Meksykiem i jak nie odpowie, to napisać że tak jest?
Oko.press zostało stworzone jako nowa marka, nieobciążona tak jak GW, aby walczyć z PiS. Jak widać nawet po tak krótkim artykule, tego typu newsy to ich "modus operandi" - wypuszczają co się da na PiS, a jeśli coś jest kłamstwem, to co? - poszło już w świat i zrobiło swoje - będzie krążyć, a oni na TT powiedzą ze przepraszają jeśli doszło do nieścisłości. Przeprosiny a la ZDF.
"To on, pomimo próśb i ponagleń, przez cztery dni nie odpowiedział na nasze pytania, choć wiemy, że je dostał." "Pomyłki (jeśli zaszła) można było uniknąć gdyby Sebastian Łukaszewicz zadał sobie ten trud i przestrzegając prawa odpowiedział na nasze pytania" - żali się pani Bianka Mikołajewska. Noo całe cztery dni czekała... Straszne. Na pytania przesłane, a rozumiem że wysłano oficjalnie zapytanie do resortu i do p. Łukaszewicza, to poczekać można (i trzeba) dwa tygodnie.