Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Monika Mikowska: nie pracujemy za darmo, przetargi mają kulawe procedury
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (33)
WASZE KOMENTARZE
Niedawno starałem się o pracę w pewnej agencji. Przed jakimkolwiek spotkaniem, jako sprawdzian moich kompetencji szef tej agencji zażyczył sobie prezentacji będącej odpowiedzią na brief, który miał mi przesłać. W odpowiedzi usłyszał, że mogę to zrobić za 2 tysiące złotych + VAT :-)
Może nawet to teraz tu przeczyta. Powinno mu być głupio.
Głupio Panu? Panie Pawle?
PS Briefu ostatecznie nie dostałem a Pan Paweł odpisał mi mailem, że chemia nie taka między nami.
artykuł napisany tak, że tylko agencje reklamowe go zrozumieją. Nie polecam
Zgadzam się z autorką, popieram i głaszczę po głowie. Niestety w większości przypadków przetargi wygrywa ta agencja, która jest w stanie najniżej spuścić spodnie i pracować za grosze. Strategia, idea kreatywna i egzekucja schodzi na czwarty plan. Znane są wielu ludziom przypadki warszawskich agencji, które obsługiwały klienta dopłacając do całego interesu byle tylko utrzymać go w portfolio. Pani Moniko, proponuję zawalczyć o zagraniczny budżet, łatwiej, prościej, spokojniej i większe pieniądze.