Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Jerzy Owsiak obiecuje oddać zadośćuczynienie zasądzone od blogera Matki Kurki
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (23)
WASZE KOMENTARZE
Całkiem odwrotnie. Gdy piszę pismo procesowe, powinienem używać słownictwa procesowego. W innych przypadkach zdecydowanie nie powinienem. Staram się posługiwać raczej językiem naturalnym. Tylko z winy nadmiernego przyzwyczajenia, do zwykłych zdań trafiają słowa prawnicze.
Nadto ten, co przegrał spór o zapłatę, jest dłużnikiem (ma pieniądze do zapłaty, ma dług). A ten co wygrał, wierzycielem.
Nie można nakładać na powoda obowiązku podania swego konta przeciwnikowi. Nie ma w Polsce nawet obowiązku posiadania konta. Pozwy ze wskazanym numerem konta należą do mniejszości. Zazwyczaj pochodzą od funduszy sekurytyzacyjnych. Wskazanie konta jest tylko sugestią, że powód oczekuje tego sposobu spełnienia świadczenia.
Nie uważam, żeby przy odrobinie dobrej woli dłużnika, istniał poważny kłopot, by zapłacić Owsiakowi.
Przeciwnie. Z egzekucji komorniczej wierzyciel ma otrzymać należne mu, jak psu zupa pieniądze.
I jest to najwłaściwszy sposób, by je ściągnąć.
Dłużnik miał wiele czasu, by zapłacić. Mógł to uczynić każdego dnia. Przed procesem, w toku procesu, w toku oczekiwania na uprawomocnienie, po uprawomocnieniu. Nie zrobił tego. Nie złożył nawet pieniędzy do Depozytu Sądowego. Nie ma więc żadnych, najmniejszych powodów, by się nad dłużnikiem litować.
Miał obowiązek płacić, nie zapłacił, niech zapłaci.
Owszem, muszę tego bronić: Tak mi sumienie nakazuje. Dłużnik ma płacić i tyle. Nie szukać wymówek, by nie zapłacić.
Całkiem odwrotnie. Gdy piszę pismo procesowe, powinienem używać słownictwa procesowego. W innych przypadkach zdecydowanie nie powinienem. Staram się posługiwać raczej językiem naturalnym. Tylko z winy nadmiernego przyzwyczajenia, do zwykłych zdań trafiają słowa prawnicze.
Nadto ten, co przegrał spór o zapłatę, jest dłużnikiem (ma pieniądze do zapłaty, ma dług). A ten co wygrał, wierzycielem.
Nie można nakładać na powoda obowiązku podania swego konta przeciwnikowi. Nie ma w Polsce nawet obowiązku posiadania konta. Pozwy ze wskazanym numerem konta należą do mniejszości. Zazwyczaj pochodzą od funduszy sekurytyzacyjnych. Wskazanie konta jest tylko sugestią, że powód oczekuje tego sposobu spełnienia świadczenia.
Nie uważam, żeby przy odrobinie dobrej woli dłużnika, istniał poważny kłopot, by zapłacić Owsiakowi.
Przeciwnie. Z egzekucji komorniczej wierzyciel ma otrzymać należne mu, jak psu zupa pieniądze.
I jest to najwłaściwszy sposób, by je ściągnąć.
Dłużnik miał wiele czasu, by zapłacić. Mógł to uczynić każdego dnia. Przed procesem, w toku procesu, w toku oczekiwania na uprawomocnienie, po uprawomocnieniu. Nie zrobił tego. Nie złożył nawet pieniędzy do Depozytu Sądowego. Nie ma więc żadnych, najmniejszych powodów, by się nad dłużnikiem litować.
Miał obowiązek płacić, nie zapłacił, niech zapłaci.
Owszem, muszę tego bronić: Tak mi sumienie nakazuje. Dłużnik ma płacić i tyle. Nie szukać wymówek, by nie zapłacić.
Całkiem odwrotnie. Gdy piszę pismo procesowe, powinienem używać słownictwa procesowego. W innych przypadkach zdecydowanie nie powinienem. Staram się posługiwać raczej językiem naturalnym. Tylko z winy nadmiernego przyzwyczajenia, do zwykłych zdań trafiają słowa prawnicze.
Nadto ten, co przegrał spór o zapłatę, jest dłużnikiem (ma pieniądze do zapłaty, ma dług). A ten co wygrał, wierzycielem.
Nie można nakładać na powoda obowiązku podania swego konta przeciwnikowi. Nie ma w Polsce nawet obowiązku posiadania konta. Pozwy ze wskazanym numerem konta należą do mniejszości. Zazwyczaj pochodzą od funduszy sekurytyzacyjnych. Wskazanie konta jest tylko sugestią, że powód oczekuje tego sposobu spełnienia świadczenia.
Nie uważam, żeby przy odrobinie dobrej woli dłużnika, istniał poważny kłopot, by zapłacić Owsiakowi.
Przeciwnie. Z egzekucji komorniczej wierzyciel ma otrzymać należne mu, jak psu zupa pieniądze.
I jest to najwłaściwszy sposób, by je ściągnąć.
Dłużnik miał wiele czasu, by zapłacić. Mógł to uczynić każdego dnia. Przed procesem, w toku procesu, w toku oczekiwania na uprawomocnienie, po uprawomocnieniu. Nie zrobił tego. Nie złożył nawet pieniędzy do Depozytu Sądowego. Nie ma więc żadnych, najmniejszych powodów, by się nad dłużnikiem litować.
Miał obowiązek płacić, nie zapłacił, niech zapłaci.
Owszem, muszę tego bronić: Tak mi sumienie nakazuje. Dłużnik ma płacić i tyle. Nie szukać wymówek, by nie zapłacić.