Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Jarosław Janiszewski stracił audycję w Radiu Gdańsk. „Przez zmianę ramówki, a nie piosenkę o San Escobar”
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (28)
WASZE KOMENTARZE
Oto brak szacunku dla siebie nawzajem. Szefowi Radia Gdańsk brakuje po prostu cywilnej odwagi, ergo jaj by wprost powiedzieć Jarkowi Janiszewskiemu, dlaczego program wylatuje.
Jeżeli to prewencyjna cenzura (a taka się zdarza JUŻ, o czym wykonawcy i zespoły piszą informują mnie o tym i dzwonią - szerzej napiszę o tym w przyszłym tygodniu), to bardzo źle to wygląda.
Jeżeli szefowie mediów boją się satyry, lub - w misyjnym uniesieniu - chcą stać się świętszymi od papieża, to oznacza to jedno: bezbarwność, spolegliwość, brak charakteru i wyczulenia na to, czym media powinny być.
Tak to niestety bywa, kiedy szefami rozgłośni regionalnych stają się osoby, które o muzyce nie mają żadnego pojęcia. Co do Big Cyc, przypomnę tylko, że na tak znienawidzonej płycie przez obóz władzy (rok 2005) "Moherowe Berety", obok nagrania tytułowego znalazł się także utwór "Tajni Agenci" oraz "Pechowy jak Polak". "Tajnych agentów" grywałem i grywam w swoich audycjach, wierząc w to, co śpiewa Dżej Dżej w kwestii "tajnych współpracowników", czyli "kto się sk.... zawsze będzie gnidą".
Ale jak widać obecnie - przykład idzie z góry (będąc w PZPR, jak pokazują pewne osoby u szczytu władzy „teraz”, po prostu „wtedy” robiło się Walenrodyzm. Zaraz przebiją płk. Kuklińskiego (sic!). I tak oto, czasy niby inne a wciąż "jakby" takie same" - cytując klasyka.
To członkowie tego rządu (przed wyborami oczywiście) tyle wypowiedzieli pięknych słów o restytucji polskiej kultury, zmianach w zapisach Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji a propos ilości polskiej muzyki. Tyle mówiono o odbiciu mediów z rąk "tych, co gardzą polską muzyką i kulturą". I tak dalej, i tak dalej.
A sam rzeczony Jarek Janiszewski grał dobrą muzę i dawał szansę na eterowy debiut młodym. Smutno robi się na sercu, patrząc na działania większości regionalnych prezesów Polskiego Radia z nadania pana Czabańskiego. Widać wyraźnie, że podczas kampanii wyborczej po prostu DRAMATYCZNIE rozmijano się z prawdą w tej kwestii.
Napiszę rzecz bardzo kontrowersyjną. W dzisiejszych czasach (lata medialne 2001 - 2017) talent na skalę Czesława Niemiena nie przebiłby się do mediów.
Patrząc na to, co wydarzyło się z Jarkiem Janiszewskim wstydzę sie, że tak wielu muzyków i artystów uwierzyło mi, kiedy mówiłem, iż krajobraz po wyborach 2015 będzie dla Was lepszy i normalniejszy. Cóż, mając tak wiele nadziei i idealistycznego podejścia do świata, z przeświadczeniem "chcieć to móc", wszystkich zainteresowanych (czytaj: wprowadzonych przeze mnie w błąd) - PRZEPRASZAM.
Panie Tomaszu, nie ma w tym nic kontrowersyjnego... Przebiłby się, gdyby... dał się sformatować i podpisał kontrakt z wytwórnią U lub S lub W. Wówczas słyszałby go Pan 24 godz. na dobę, tylko, że to nie byłby Ten Niemen a osoba prezentująca produkt wytwórni. Niestety ostatni bastion radia misyjnego to głównie nocne audycje autorskie i to też nie wszystkie, bo redaktorów, którym zależy na treści pozbywa się w białych rękawiczkach (np. dając coraz gorsze miejsca w ramówce czy skracając audycje lub zmieniając ich kształt - np. Strzały Znikąd, NMP, CSM, Mikrokosmos czy Ossobliwości Muzyczne).
Premiowani są prezenterzy płyt i konferansjerzy, bo muzykę traktuje się tak samo jak maść na hemoroidy. Media publiczne stają się mediami patronackimi. Promuje się to za czym stoją budżety na promocję i tzw. kapitał relacyjny budowany latami w dość wąskim środowisku dziennikarzy muzycznych i pracowników wytwórni. Zresztą bywa, że raz się jest dziennikarzem np. kierownikiem muzycznym medium a innym razem pracownikiem dużej wytwórni. Osobom, które w tym nie tkwią i nie chcą tkwić jest znacznie trudniej się przebić. Internet jeszcze długo tego nie zmieni. Duże rozgłośnie nadal mają ogromny wpływ na promocję muzyki i kształtowanie gustów.
Nie miałem żadnych złudzeń co do złej zmiany. I nie wiem, jak ktoś myślący mógł im kiedykolwiek uwierzyć. Więc nie mogę powiedzieć, że jest cudownie i przeprosiny uważam za przyjęte.
Teraz trzeba po prostu dbać, by nie zaginęła pamięć o tym, co warte jest ratunku.