Influencerzy. Cieszę się, że nie będę żył w XXII wieku, bo nawet XXI wieku nie potrafię ogarnąć. Gdzie te czasy bez telefonu komórkowego, laptopów i quadów.
Opowiadam dzieciom. Wierzą, ale "nie ogarniają". To co mówię, jest dla nich na poziomie mych opowieści o zamkach, trebuszach i kołach garncarskich. Wiedzą, że był świat, w którym nie wymyślono jeszcze komputerów. Świat, w którym telefon stacjonarny miał wielką łukowatą słuchawkę, a telefon komórkowy z zestawem ładowarki miał wielkość walizeczki. Nie potrafią dostrzec, czym był świat upadającego PRL - z kiełbasą na kartki zawiniętą w gazetę. Z pustymi hakami u rzeźnika, z octem na półkach. Nie potrafią zrozumieć mojej opowieści o tym, gdy pierwszy raz poczułem zapach herbaty - o tym, że do dziwacznego sklepiku GS na podmiejskiej wsi "rzucono" ... herbatę. I cały sklep spożywczy zapełniony był ... herbatą. Assam i Cejlon. Ułożone naprzemiennie. Na wszystkich półkach - spożywka, chemia. Wszędzie herbata.. Wszędzie herbata! Nigdy przedtem ani nigdy potem nie widziałem tyle herbaty na raz! Dotąd czuję jej zapach. Ani takiego absurdu.
A teraz mamy "influencerów". I też pachną absurdem.
prawnik2018-01-27 22:35
00
Właściciel hotelu ma jaja, szantażystom blogowym mówimy stanowcze nie.
blogiery2018-01-28 08:51
00
Dawniej krytyk odwiedzał restaurację czy hotel i niezależnie od okoliczności wydawał pozytywną lub negatywną opinię. Teraz influencer wystawi super recenzję każdemu kto go tylko za friko ugości. Wiele osób chyba naprawdę wiedzie smutne i bezbarwne życie, że śledzą tego typu osoby i kierują się ich "opiniami".
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
Influencerom wstęp wzbroniony, czyli jak cały internet usłyszał o The White Moose Cafe
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (26)
WASZE KOMENTARZE
Opowiadam dzieciom. Wierzą, ale "nie ogarniają". To co mówię, jest dla nich na poziomie mych opowieści o zamkach, trebuszach i kołach garncarskich.
Wiedzą, że był świat, w którym nie wymyślono jeszcze komputerów. Świat, w którym telefon stacjonarny miał wielką łukowatą słuchawkę, a telefon komórkowy z zestawem ładowarki miał wielkość walizeczki.
Nie potrafią dostrzec, czym był świat upadającego PRL - z kiełbasą na kartki zawiniętą w gazetę. Z pustymi hakami u rzeźnika, z octem na półkach. Nie potrafią zrozumieć mojej opowieści o tym, gdy pierwszy raz poczułem zapach herbaty - o tym, że do dziwacznego sklepiku GS na podmiejskiej wsi "rzucono" ... herbatę. I cały sklep spożywczy zapełniony był ... herbatą. Assam i Cejlon. Ułożone naprzemiennie. Na wszystkich półkach - spożywka, chemia. Wszędzie herbata.. Wszędzie herbata! Nigdy przedtem ani nigdy potem nie widziałem tyle herbaty na raz! Dotąd czuję jej zapach.
Ani takiego absurdu.
A teraz mamy "influencerów". I też pachną absurdem.
Właściciel hotelu ma jaja, szantażystom blogowym mówimy stanowcze nie.
Dawniej krytyk odwiedzał restaurację czy hotel i niezależnie od okoliczności wydawał pozytywną lub negatywną opinię. Teraz influencer wystawi super recenzję każdemu kto go tylko za friko ugości. Wiele osób chyba naprawdę wiedzie smutne i bezbarwne życie, że śledzą tego typu osoby i kierują się ich "opiniami".