Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Grzegorz Kita: Marketerzy powinni zrozumieć, że sport to marketingowy „gotowiec”
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (7)
WASZE KOMENTARZE
I po co bic piane?!
"Łatwiej jest zrobić coś standardowego - kampanię reklamową w TV, działania na Facebooku, kampanię w social media, w internecie, niż iść w kierunku obszaru, który jest ogromnie interesujący i pełen potencjału, ale może być ryzykowny"
Kita?! Czy to nie jest przypadkiem "mędrzec" grzmiący z jedynie słusznej ambony na Agnieszkę Radwańską za jej sesję bez ubrania? Taki z niego fachowiec od "ryzykowania"... Hipokryta i chorągiewka.
Pan Kita nie odkrył ameryki. W branży action sports takie działania prowadzone są przez dystrybutorów marek sportowych od lat, gdzie wspieranie zawodników jest podstawą lokalnych działań marketingowych, a pola eksploatacji wizerunku pokrywają się z wyżej wymienionymi. Problem bardziej leży w naszych sportowcach, których trzeba pilnować jak rodzić, żeby egzekwować postanowienia umów zawiązywanych z nimi. Moim zdaniem 10% z nich podchodzi do tematu profesjonalnie, reszta liczy na gratisy, uważając, że im się należą. Kolejna kwestia jest taka, że w naszym kraju wspiera się głównie piłkę nożna, a nie snowboardzistów, freeskierów, surferów (kite, wind itd.) czy inne stosunkowo młode dyscypliny sportowe. Jedną z nielicznych marek, która w swoim DNA nie ma sportów ekstremalnych, a odważyła się zainwestować w tego typu sporty jest Sony VAIO, aczkolwiek moim zdaniem nie wykorzystują do końca tego potencjału.