Według mnie tekst rzetelny nie był, bo nikt nie zadał sobie pytania, jak działają czujniki, co to są znaczniki w chemii, czym są badania przesiewowe itd. Czujniki nie wykazły trotylu, a po prostu z tysięcy szczątków wskazały kilkadziesiat, gdzie były substancie, które mogły, ale nie musiały być składnikami materiałów wybuchowych. Po prostu czujniki miały oprogramowanie skalibrowane tak a nie inaczej - w uproszczeniu syganizowaly materiał wybuchowy, a równie dobrze mogły sygnalizować " zabrać do badań w laboratorium". Tekst nie miał zupełnie elementów techniczno-naukowych. Do tego potrzebny jest zimny obiektywizm, tymczasem redaktorom zaświeciły się oczy.
A że sąd gospodarczy pozwala sobie na ocenę zawartości artykułu bez analizy akt, to kuriozum. Facet sobie palnął luźną pogawędkę rodem z magla, z której prawica zrobi słowo objawione, ważniejsze niż lata pracy prokuratury i setki ekspertyz i góra tomów akt.
Wilk2015-11-06 13:48
00
a ja uwazam, rze koniecznie trzeba wyplacic odszkodowanie red. Wroblewskiemu. Te grosze ktore bral za kierowanie RZ to bylo o wiele za malo. Zwlaszcza ze robil to jak zawsze, czyli wprost znakomicie
uwazamrze2015-11-06 16:18
00
Wilk, nie produkuj się. W krótkim czasie po ukazaniu się tekstu Gmyza prokuratura wojskowa potwierdziła, że na wraku tupolewa był trotyl.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
Gmyz i Wróblewski pozwą „Rzeczpospolitą” o bezprawne zwolnienie za tekst o trotylu
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (19)
WASZE KOMENTARZE
Według mnie tekst rzetelny nie był, bo nikt nie zadał sobie pytania, jak działają czujniki, co to są znaczniki w chemii, czym są badania przesiewowe itd. Czujniki nie wykazły trotylu, a po prostu z tysięcy szczątków wskazały kilkadziesiat, gdzie były substancie, które mogły, ale nie musiały być składnikami materiałów wybuchowych. Po prostu czujniki miały oprogramowanie skalibrowane tak a nie inaczej - w uproszczeniu syganizowaly materiał wybuchowy, a równie dobrze mogły sygnalizować " zabrać do badań w laboratorium". Tekst nie miał zupełnie elementów techniczno-naukowych. Do tego potrzebny jest zimny obiektywizm, tymczasem redaktorom zaświeciły się oczy.
A że sąd gospodarczy pozwala sobie na ocenę zawartości artykułu bez analizy akt, to kuriozum. Facet sobie palnął luźną pogawędkę rodem z magla, z której prawica zrobi słowo objawione, ważniejsze niż lata pracy prokuratury i setki ekspertyz i góra tomów akt.
a ja uwazam, rze koniecznie trzeba wyplacic odszkodowanie red. Wroblewskiemu. Te grosze ktore bral za kierowanie RZ to bylo o wiele za malo. Zwlaszcza ze robil to jak zawsze, czyli wprost znakomicie
Wilk, nie produkuj się. W krótkim czasie po ukazaniu się tekstu Gmyza prokuratura wojskowa potwierdziła, że na wraku tupolewa był trotyl.