Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Po dementi Departamentu Stanu USA dziennikarze spierają się o tekst Onetu nt. sankcji dla polskich władz
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (26)
WASZE KOMENTARZE
one te Dudy, Morawieckie nie o notatce gadały ino o... Trójmorzu, kje kje
od kiedy zrobili głośne beknięcie w kierunku Ukrainy ten projekt leży niczym Maciek na desce, i nawet gdyby mu zagrali nie zatańczyłby jeszcze... oj dana dana bo my tacy jacy tacy Krakowiacy hu ha!
1. Strona polska zabiegała o spotkanie w czasie IO. Do spotkania nie doszło.
2. Wszystko wskazuje, że notatka Z-99/2018 istnieje i jej obraz w mediach jest zgodny z treścią notatki.
3. Departament Stanu nie kłamie - to nie są stricte "sankcje" (słowo ma znaczenie prawne, przewidziane dla konkretnych zdarzeń regulowanych w prawie międzynarodowym i ustawodawstwie krajowym); co najwyżej "sankcje dyplomatyczne".
4. Potwierdzenie "dobrej współpracy na poziomie ambasadorów" oznacza w dyplomacji to samo, co dziennikarze opisali mówiąc, że Premier i Prezydent (CHWILOWO) nie są mile widzianymi gośćmi w Białym Domu.
5. Wysłano naszego Ministra celem naprawienia sytuacji (i załatwienia jakiejkolwiek wizyty).
Podsumowanie: sprawę da się "odkręcić". Ale to będzie Polskę kosztować.
ps. w tytule artykułu użyto słowa "dementi". W faktycznej treści owego dementi widzę niezbyt maskowane potwierdzenie wiadomości.
I nie bądźmy naiwni: Żaden MSZ (w tym Departament Stanu) nie ogłosi NIGDY, że prezydent formalnie sojuszniczego kraju jest niemile widziany.