Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Błędy, tabloidyzacja i pogoń za pieniędzmi w „GW” - szef redakcji odpowiada czytelniczce
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (18)
WASZE KOMENTARZE
Pak Kurski pamięta jeden z najlepszych i najśmieszniejszych przykładów braku logiki, kompletnego sensu i korekty w wyborczej?:
http://img580.imageshack.us/img580/5738/wyborcza.jpg
Sami sobie dla śmiechu podsyłali. Skoro "potem poprawiacie teksty pisane na szybko" to czemu tekst tego nieudolnego autora wciąż wisi w mało poprawionej wersji? "rzeczka jest bardzo zanieczyszczona. Płyną nią oczyszczone ścieki z ośmiu oczyszczalni" - ROTFL. Pomijając infantylność, błędy rzeczowe (kompletny brak sensu i logiki), językowe ("Dzielnica rząda szybkiej wałów") to i tak najlepsze jest zdjęcie, jakie redaktorzy wkleili do poprawionej wersji artykułu http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,10005719,Nowe_osiedla_tuz_nad_rzeczka__Zaleje_je_brudna_woda_.html Opisywaną rzeczką okazuje się - jak widać na zdjęciu - WISŁA! To się nazywa "poziom GW",
Może stażyści tani są za tani?
GW zwalnia najlepszych ludzi przycinając pozostałych do kurczącego się budżetu. Od dawna w ten sposób poświęca jakość tekstów schodząc do poziomu, jaki niegdyś poważnej gazecie nie przystoi, a swoje zmiany tłumaczy dbałością o czytelnika (tak było z nowym, gorszym i odchudzonym dodatkiem telewizyjnym, tak jest teraz z wydaniem internetowym, bo klasowy dziennikarz zawsze pracuje szybko i nie popełnia takich szkolnych błędów i niedoróbek, jakie widać na stronie GW). Warto też pamiętać, że to GW zarżnęła siebie samą i wiele idących ślepo jej śladami gazet wrzucając dzień wcześniej pełne teksty do internetu, przez co czytelnik papieru miał wrażenie deja vu i zwyczajnie przestał chodzić do kiosku. W dodatku zrobiono to rękami ludzi pracujących i zatrudnionych w papierze, których następnie za to poświęcenie (podwójną pracę) zwolniono. Ten schemat pasożytnictwa funkcjonuje teraz w wielu wydawnictwach i wszędzie kończy się podobnie. A jak opłacalny jest samoistny internet widać po zwolnieniach w portalach, które rezygnują ze swoich TV bazując na bezpłatnych przeklejkach z mediów. Za chwilę jednak nie będzie co przeklejać i na pysk padnie wszystko i w necie, i w papierze. I tak zostanie wystawiony ostateczny rachunek za grzech GW.