Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Black Friday po polsku - owczy pęd i moda zza oceanu. "Ważna strategia marki'
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (16)
WASZE KOMENTARZE
Jak zrazić do siebie klienta przy pomocy promocji, obniżki cen, tzw. "Black Friday".
Klient chce kupić kilka rzeczy, przychodzi do sklepu, jest czwartek 22.11, godz. 17:45. Klient kupuje, płaci. Przychodzi do domu i uświadamia sobie, że chciałby jeszcze coś tam dokupić z gadżetów w tym samym sklepie. Wchodzi na stronę internetową sklepu i widzi, że to, co właśnie kupił jest w cenie 10% niższej, niż przed chwilą zapłacił. Klient nie załamuje się. Wie, że sklep mu przecież tych 10% nie odda. Niesmak pozostał. Parę dni później klient dojrzewa do tego, żeby kupić drugi taki sam zestaw, jaki nabył 22.11. Idzie do tego samego sklepu, spotyka tego samego sprzedawcę. Opowiada, co mu się przytrafiło. Spodziewa się, że sprzedawca zaproponuje rabat 10% na drugi zestaw. Ale sprzedawca tego nie czyni, tylko opowiada dyrdymały nt. rozliczeń z dystrybutorami. Klient wewnątrz zagotowuje się, nic nie kupuje, wychodzi i więcej do tego sklepu nie wraca.