Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Artur Andrus i Robert Kantereit odchodzą z Trójki, wybierają pracę w TVN24
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (352)
WASZE KOMENTARZE
R. Kantereit - w Trójce pojawił się w czasach W. Laskowskiego i współpracowników. Czy jakoś wyróżnił mi się przez tych kilkanaście lat w tych popołudniówkach? Nie. Muzycznie - wykorzystywanie głównie wrzuconej odgórnie playlisty. Prowadzenie - poprawne, ale bez rewelacji. Od czasów Laskowskiego do teraz audycje poprowadzone w podobny, powtarzalny fajnosposób. Dlatego fajnosłuchacze narzekają na to odejście, a ja jakoś nie - tym bardziej, że ubywa kolejna "cegiełka" położona przez W. Laskowskiego. Popatrzmy na ostatnie dwa dni z K. Strzyczkowskim w roli prowadzącego popołudniowe ZD3 (2 i 3 listopada). Mogła być trójkowa kukułka, mogła być specjalnie dobrana muzyka. U R. Kantereita nie zauważyłem takich akcentów ani razu przez tyle lat, choć starałem się być uważny. Nawet w piątki tak się nie stało.
Powinienem narzekać na odejście A. Andrusa, ale jakoś mi się nie chce. Dlaczego? Zniechęciłem się w czasach M. Jethon, kiedy to A. Andrus wyskakiwał z każdej lodówki. No i ta piosenka "Orzeł może" która przelała czarę goryczy.
R. Kantereit - w Trójce pojawił się w czasach W. Laskowskiego i współpracowników. Czy jakoś wyróżnił mi się przez tych kilkanaście lat w tych popołudniówkach? Nie. Muzycznie - wykorzystywanie głównie wrzuconej odgórnie playlisty. Prowadzenie - poprawne, ale bez rewelacji. Od czasów Laskowskiego do teraz audycje poprowadzone w podobny, powtarzalny fajnosposób. Dlatego fajnosłuchacze narzekają na to odejście, a ja jakoś nie - tym bardziej, że ubywa kolejna "cegiełka" położona przez W. Laskowskiego. Popatrzmy na ostatnie dwa dni z K. Strzyczkowskim w roli prowadzącego popołudniowe ZD3 (2 i 3 listopada). Mogła być trójkowa kukułka, mogła być specjalnie dobrana muzyka. U R. Kantereita nie zauważyłem takich akcentów ani razu przez tyle lat, choć starałem się być uważny. Nawet w piątki tak się nie stało.
Powinienem narzekać na odejście A. Andrusa, ale jakoś mi się nie chce. Dlaczego? Zniechęciłem się w czasach M. Jethon, kiedy to A. Andrus wyskakiwał z każdej lodówki. No i ta piosenka "Orzeł może" która przelała czarę goryczy.
R. Kantereit - w Trójce pojawił się w czasach W. Laskowskiego i współpracowników. Czy jakoś wyróżnił mi się przez tych kilkanaście lat w tych popołudniówkach? Nie. Muzycznie - wykorzystywanie głównie wrzuconej odgórnie playlisty. Prowadzenie - poprawne, ale bez rewelacji. Od czasów Laskowskiego do teraz audycje poprowadzone w podobny, powtarzalny fajnosposób. Dlatego fajnosłuchacze narzekają na to odejście, a ja jakoś nie - tym bardziej, że ubywa kolejna "cegiełka" położona przez W. Laskowskiego. Popatrzmy na ostatnie dwa dni z K. Strzyczkowskim w roli prowadzącego popołudniowe ZD3 (2 i 3 listopada). Mogła być trójkowa kukułka, mogła być specjalnie dobrana muzyka. U R. Kantereita nie zauważyłem takich akcentów ani razu przez tyle lat, choć starałem się być uważny. Nawet w piątki tak się nie stało.
Powinienem narzekać na odejście A. Andrusa, ale jakoś mi się nie chce. Dlaczego? Zniechęciłem się w czasach M. Jethon, kiedy to A. Andrus wyskakiwał z każdej lodówki. No i ta piosenka "Orzeł może" która przelała czarę goryczy.