W USA czy W. Brytanii np. do pracy możesz przyjmować się deklarując np.. swoje wykształcenie, doświadczenie, nie mając ze sobą dokumentow (tam nie ma nawet dowodow)np.. dyplomu ukończenia studiow i po tych deklaracjach cię przymują, gdy im pasujesz wierząc ci a priori. Dopiero jakiegoś pięknego dnia żadają, że chcą zobaczyć np.. te dokumenty, dyplom.
Gdy wtedy okazuje się, że go nie masz i ich oszukałeś, wylatujesz natychmiast z roboty z wilczym biletem i nie ma żadnego tłumaczenia, po prostu nie jesteś człowiekiem godnym zaufania, jakby wyjęty spod prawa. Tak jest w cywilizowanym świecie anglosaskim i nie tylko.
Dlatego ta Pani tam i dla mnie jest spalona i nie mowię tu o narkotykach, tylko jedynie o publicznym kłamstwie, po prostu jest osobą niegodną zaufania i w związku z tym nie nadaje się do pracy w tej firmie i tylko tyle.

może Pana premiera też zawieszą, też kiedyś sobie zapalił marichuane

niewiarygodne, jak chamsko i bezczelnie zachował się człowiek z profesurą na koncie. jego wypowiedzi były karygodne: z premedytacją naraził dziennikarkę na problemy, będąc w pełni świadomym konsekwencji swojego postępowania. dodatkowo, publicznie potępił ją z perspektywy autorytetu moralnego, którym żadną miarą nie jest! odwołać profesora-faszystę, a nie szulim!