Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
„Żydokomuna czy chamokomuna" na okładce „Do Rzeczy”. „Szerzenie nienawiści rasowej"
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (41)
WASZE KOMENTARZE
W Gazecie Wybiórczej same doborowe towarzystwo które gdyby żyło w czasach gdy Poncjusz Piłat pytał się tłumu: "Kogo mam uwolnić Barabasza czy Jezusa ?" to zdecydowanie domagało by się uwolnienia Barabasza.
Nie masz pojęcia, o czym piszesz.
Termin został ukuty przez carską "Ochranę" w latach 90-tych XIX wieku. W celu zohydzenia związków zawodowych, walczących o poprawę bardzo ciężkiej sytuacji pracowników fizycznych w okresie, spóźnionej w Rosji, rewolucji przemysłowej. Jeden z tworzonych związków obejmował tkaczy wyznania mojżeszowego, zagrożoną powstawaniem fabryk (biedotę).
Carscy siepacze wymyślili sobie więc, że przez istnienie związku zawodowego Żydów, przypną wszystkim innym związkom zawodowym "łatkę" obcości. Właśnie "żydokomuny".
A że pojęcie jest obraźliwe, zrobiło potem wielką karierę. Używano go do opluwania prawie każdej opcji politycznej.
Ściek a nie prasa