Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Związkowcy z Polska Press o przejęciu przez Orlen: to nie koniec lokalnych mediów
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (36)
WASZE KOMENTARZE
W Niemczech i Francji niezależne dziennikarstwo jest rozumiane jako wolne od każdego wpływu, również niemieckiego.
Szkoda tylko, że z wyszukiwarką internetową jesteś na bakier. Gdybyś włączył rozum a nie wierzył wyłącznie propagandzie PiSu wiedziałbyś, że kłamiesz. Tabloid BILD ma największy nakład w Niemczech, sprzedawane jest codziennie 1,27 mln. egzemplarzy a prawie połowa udziałów wydawnictwa Axel Springer została sprzedana inwestorom Kohlberg Kravis Roberts & Co. z Nowego Jorku.
Czeski miliarder Daniel Křetínský nabył 13 % francuskiej gazety Le Monde. Jakoś protestów nie było.
Najbardziej niezależnymi mediami w Niemczech są media publiczne, które nie są wspierane przez państwo Niemieckie. Oni ani grosza nie chcą od państwa, aby nie zaczął ktoś wątpić w ich niezależność.Co roku media publiczne ARD, Deutschlandradio i ZDF mogą liczyć na 8 miliardów Euro dochodów z abonamentu. Dochody o których polskie media publiczne mogą tylko śnić.
Правда, czyli Prawda to dawny organ propagandy. Kto używa tego słowa, nie czytał konstytucji RP. W Art. 54. ustawodawca zapewnia każdemu wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane.
Czyli jeżeli ktoś posiada pieniądze, może drukować swoją prawdę, ile razy chce, dla biednego sprawa wygląda inaczej. Ustawodawca nie gwarantuje darmowego dostępu do papieru, drukarni i dystrybucji.
Wypowiadasz się w imieniu wolności prasy a narzucasz 38 mln. Polaków twoje nacjonalistyczne poglądy i twierdzisz, że wszyscy tak myślą.
Na jednym z trójmiejskich portali opisali parę dni temu rozbiory. Akurat Pomorze na rozbiorach dobrze zyskało. Czy Berlin, czy Warszawa, jaka różnica? Car jest daleko a kraj jest duży.
Można tkwić w przeszłości, byś zawsze wczorajszym, można też iść z czasem, z czym masz widocznie problem. Warto przypomnieć, że Stéphane Hessel napisał cytowaną przez ciebie książkę 10 lat temu. Dzisiaj ludzie oburzają się nt. klimatu, praw kobiet i społeczeństwa LGBTQ+. Od 30 lat każdy w Polsce może założyć wydawnictwo i publikować swoje widzimisię w internecie. Trzeba umieć z tym zarządzać a nie narzucać ludziom swoje poglądy, jak chce to PiS.
Nie koniec? Moim zdaniem koniec tych gazet. Inne lokalne gazety oczywiście mają teraz szansę.
"To ja nikt inny" taki mądry, a słowa nie powie o zasadach przeciwdziałania koncentracji mediów jakie obowiązują w Niemczech, ale nie w Polsce (to tylko mały wycinek całości):
"W niemieckim systemie prawnym na poziomie krajów związkowych wprowadzono
także ograniczenia dotyczące koncentracji krzyżowej, czyli możliwości inwestowania
przez przedsiębiorstwa prasowe w segment radiowy lub telewizyjny. Dla przykładu w
Północnej Nadrenii i Westfalii koncern z dominującą pozycją na rynku prasy codziennej
lub magazynów nie może posiadać większościowych udziałów u żadnego nadawcy
działającego na tym samym obszarze. W wyniku tak prowadzonej polityki zachowania
pluralizmu zewnętrznego rynku mediów w Niemczech, od początku lat 90.
przedsiębiorstwa niemieckie prowadzą intensywną ekspansję zagraniczną, inwestując
głównie w otwierające się wówczas nowe rynki Europy Środkowo-Wschodniej, ale
podejmując również rywalizację na rynkach zachodnioeuropejskich.
Mimo, iż w Niemczech nie ma ograniczeń dotyczących udziału kapitału zagranicznego
tak na rynku mediów elektronicznych, jak i prasy codziennej, to trzeba podkreślić, że
jest to przede wszystkim rynek z dominującym kapitałem rodzimym. Sytuację taką
należy tłumaczyć długim okresem kształtowania się przedsiębiorstw medialnych, a tym
samym umocnienia ich pozycji na wewnętrznym rynku. Taką analogię odnaleźć można
także na innych rynkach krajów o długich tradycjach demokratycznych, których
systemy polityczne i gospodarcze po II wojnie światowej rozwijały się zgodnie za
zasadami wolności, równości i konkurencji."