Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Ponad 260 tysięcy widzów filmu "Zielona granica"
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (27)
WASZE KOMENTARZE
Jakim trzeba być p r z e g r y w e m, żeby pokazać Polskę w takim świetle i to w obliczu tych wszystkich problemów, które ma z imigrantami Europa zachodnia. Pokazano polskich żołnierzy jako nieludzkie b e s t i e, a po d r u g i e j stronie muru sami artyści, inżynierowie, tłumacze języków obcych i kobiety w ciąży. I jeszcze ten czarno-biały obraz, żeby jeszcze bardziej zdołować widza obrazem Polski jak jakimś piekłem na ziemi.
Na szczęście jest wiele ciekawszych filmów aktualnie wyświetlanych, które nie są czarno białe i nie trwają dwie i pół godziny.
Do kina idzie się oglądać film i wcinać popcorn popijając Coca-Colą. Oglądając kobietę ciężarną rzucaną na drut kolczasty (kto to wymyślił w ogóle? To jest "Piła XI" czy inny horror?) albo dawanie do picia wody z pokruszonym szkłem (no wygląda na "Piłę XI") chętnie będzie się wcinało popcorn popijając Coca-Colą?
Zatem czy warto - chcąc relaksować się - iść na ten właśnie film? Czy nie lepiej iść na jakiś akcyjniak ze świetną obsadą i ciekawą akcją? "Niezniszczalni 4" chociażby. Wybór należy do widzów.
Życie jest dość ciężkie, żeby je jeszcze bardziej dociążać tego typu filmami. Przykładowo idąc na "Piła X" wiemy, że wszystko jest tylko wizją scenarzysty i reżysera, więc oglądamy to wiedząc, na co się piszemy. Czy przed "Zieloną Granicą" jest informacja, że to o ciężarnej kobiecie i pokruszonym szkle do picia jest wizją scenarzysty i reżysera? Gdyż nie sądzę, a w zasadzie jestem pewien, że nic takiego na polsko białoruskiej granicy nie miało miejsca! No już bez przesady!
"Dziennikarz" i "aktywista" niejaki Piotr Czaban wiele lat zastraszał wielu, bardzo wielu mieszkańców rodzinnego Wasilkowa koło Białegostoku.
Wie o tym cały Wasilków.
Że też ten facet nie siedzi jeszcze w więzieniu, no.