Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Wyniki słuchalności rozgłośni radiowych w miastach (raport z drugiej połowy 2015 roku)
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (16)
WASZE KOMENTARZE
Ekspercie-a może zlikwidujmy szkoły-znacznej większości uczęszczających do nich osób spodobała by się taka propozycja. O jakim pożytku piszesz? O zarobku na reklamach, promosach czy lansie tej czy innej gwiazdy jednego sezonu? A może pomyśleć o pożytku dla słuchaczy-w końcu to dla nich robi się radio-to pożytek dla słuchacza musi być priorytetem. Są takie formy działalności państwowej do których należy dopłacić-w imię wyższych celów. Wyznaję zasadę, że słuchanie radia nie może być szkodliwe: co powiesz o takim słuchaczu, który katowany jest tymi samymi utworami na zasadzie: "cztery razy po dwa razy, osiem razy raz po raz, o północy ze dwa razy i nad ranem jeszcze raz"? Jego horyzonty intelektualne zwyżkują czy raczej nie? Rodzaj muzyki wybieranej do tego "katowania" to rzecz na osobną dyskusję. Mnie Polskie Radio-a Trójka w szczególności-nauczyło słuchania uważnego. Nauczono mnie także tego, że do każdej audycji prowadzący wybiera muzykę. Zasada ta nie jest realizowana w pełni od wielu lat (część audycji głównie nocnych jest w pełni autorska także muzycznie).
Tutaj gra idzie o coś co nie jest wprost policzalne, a jest niezwykle cenne: chodzi o wychowanie (np. muzyczne) i kulturę społeczną. Kiedyś istniało takie powiedzenie: "powiedz mi jakiego radia słuchasz, a ja powiem ci jakim jesteś człowiekiem"-coś w tym jest. Piszesz o umiejętności odnalezienia kompromisu między przekazywanymi treściami i formą przekazu-zgadzam się. Przecież pisząc o kulturze wysokich lotów nie miałem na myśli nudnego i niestrawnego dla współczesnego słuchacza przekazu. Jednakże nie chodziło mi też o płytkie infantylno-banalne formy przekazu treści. Także komentarz prowadzącego audycję jak z karabinu maszynowego i plastikowy róż nie przejdzie-radio robione wg zasad radia komercyjnego też nie. Słuchacza trzeba mobilizować do wysiłku przy słuchaniu-ludzie na pewno docenią po latach takie traktowanie.
W radiu, np. w Trójce od wielu lat mamy do czynienia z wizerunkową niespójnością-to co było kiedyś piętnowane i pokazywane, że tak się radia nie robi, dziś jest obowiązującym standardem (sytuacja na dobre w Trójce trwa od 2002 roku). Trójka np. szczyciła się kiedyś tym, że u niej playlisty nie ma i nie będzie. W imię słupków postanowiono to zmienić: czy to jest lepsze radio dzisiaj? Protesty i symboliczny pogrzeb w 2002 roku-pokazały, że słuchacze takiej zmiany nie zaakceptowali. Fakt-słupki potem urosły-ale pytanie o poziom (radia i słuchaczy) pozostaje.
Zastanawiało mnie kiedyś: po co walczyć o słupki? Czy mają z tym jakiś związek słuchacze? To dla nich przecież robi się radio i to o ich zadowolenie powinny zabiegać stacje. Jak się okazało kilkanaście lat temu walka o słupki w Trójce była i chyba nadal jest podyktowana tzw. niebezpieczeństwem utraty reklamodawców.
Efekty prosłupkowego podejścia już widać-kiedy spotykam na swojej drodze kogoś z pokolenia wychowanego na radiu w ostatnim 10-leciu, to u większości zauważam, że słuchają radia w trybie: "wyłącz myślenie"- chcą, żeby w kółko grała muzyczka, a jak w radiu gadają (ja wtedy pogłaśniam) uciekają na inną "falę"- najczęściej RMF czy Radio Zet. Ludzie mylący K. Bednarka z M. Grechutą są już faktem.
Rozmawiasz prawdopodobnie z "ekspertem", który został wychowany przez radiofonię po roku 2000. On już nie zna innych mediów, z wyjątkiem tych, które coś przemycają ;-) Obojętne, czy to misja czy wręcz odwrotnie tj. "zachwyty" redaktora nad płytą, którą ma klepnięty patronat medialny rozgłośni, np. można robić wywiad z pewnym duetem, chwalić jego muzykę i nie wiedzieć, że 2 miesiące wcześniej wydał debiutancką płytę. Można odfajkować 2 razy promowywiad z tą samą kapelą robiony przez tego samego dziennikarza. Można wrzucić, w ciągu roku, pół płyty tej samej artystki do zestawu listy przebojów, ale żeby nie było jeszcze za mało, wyemitować reklamę tej płyty w bloku reklamowym.
Do eksperta nie dociera, że radio publiczne ma ułatwione zadanie. Dlaczego? Dlatego, że działa w tej części eteru, w której nie działa nikt inny. Tylko ignorant może twierdzić, że obecne media komercyjne są konkurencją np. dla Trójki. Nie są, tak jak samochód sportowy nie jest konkurencją dla ciężarówki, choć obydwa tworzą rynek motoryzacyjny. Konkurencja jest, ale.... na rynku reklamowym... bo Trójka czerpie dochody m.in. z reklam. Stąd kult słupków... Dlatego tak ważne, jest uwolnienie radia publicznego od walki od reklamodawców i zapewnienie stabilnego finansowanie z abonamentu. Jestem gotów płacić więcej, jeżeli nie będzie reklam, playlisty, a za sitkiem zasiądą niezależni i charyzmatyczni redaktorzy.
Bogusław Kaczyński potrafił zatrzymać zarówno przy odbiorniku radiowym, jak telewizyjnym ludzi, którzy nie interesowali się muzyką klasyczną. Można? Można. Parunastu redaktorów z taką pasją i szczerością i mamy radio, które wychowuje, poszerza horyzonty, edukuje i jednocześnie jest słuchane. Dzisiaj można wiele zyskać szczerością. Z całym szacunkiem, ale dziennikarz muzyczny wchodzący w promoustawki muzyczne na dłuższą metę nie będzie wiarygodny.
Rozmawiasz prawdopodobnie z "ekspertem", który został wychowany przez radiofonię po roku 2000. On już nie zna innych mediów, z wyjątkiem tych, które coś przemycają ;-) Obojętne, czy to misja czy wręcz odwrotnie tj. "zachwyty" redaktora nad płytą, którą ma klepnięty patronat medialny rozgłośni, np. można robić wywiad z pewnym duetem, chwalić jego muzykę i nie wiedzieć, że 2 miesiące wcześniej wydał debiutancką płytę. Można odfajkować 2 razy promowywiad z tą samą kapelą robiony przez tego samego dziennikarza. Można wrzucić, w ciągu roku, pół płyty tej samej artystki do zestawu listy przebojów, ale żeby nie było jeszcze za mało, wyemitować reklamę tej płyty w bloku reklamowym.
Do eksperta nie dociera, że radio publiczne ma ułatwione zadanie. Dlaczego? Dlatego, że działa w tej części eteru, w której nie działa nikt inny. Tylko ignorant może twierdzić, że obecne media komercyjne są konkurencją np. dla Trójki. Nie są, tak jak samochód sportowy nie jest konkurencją dla ciężarówki, choć obydwa tworzą rynek motoryzacyjny. Konkurencja jest, ale.... na rynku reklamowym... bo Trójka czerpie dochody m.in. z reklam. Stąd kult słupków... Dlatego tak ważne, jest uwolnienie radia publicznego od walki od reklamodawców i zapewnienie stabilnego finansowanie z abonamentu. Jestem gotów płacić więcej, jeżeli nie będzie reklam, playlisty, a za sitkiem zasiądą niezależni i charyzmatyczni redaktorzy.
Bogusław Kaczyński potrafił zatrzymać zarówno przy odbiorniku radiowym, jak telewizyjnym ludzi, którzy nie interesowali się muzyką klasyczną. Można? Można. Parunastu redaktorów z taką pasją i szczerością i mamy radio, które wychowuje, poszerza horyzonty, edukuje i jednocześnie jest słuchane. Dzisiaj można wiele zyskać szczerością. Z całym szacunkiem, ale dziennikarz muzyczny wchodzący w promoustawki muzyczne na dłuższą metę nie będzie wiarygodny.