Brzydzą się rządowych pieniędzy i nie chcą za kilka lat się wstydzić, że je brali czy też pojawiła się jakaś nowa moda na pracę pro publico bono?

Kiedyś dziennikarstwo polegało na tłumaczeniu rzeczywistości , dziś na przepisywaniu komunikatów.

To szkodliwa działalność. Jakieś organizacje branżowe powinny to uregulować. Czemu służą takie praktyki? Przecież trzeba zarabiać. Tymczasem uczy się zleceniodawców aby szukali frajerów. Niedługo w przetargach będą wygrywały agencję, które dopłacą do zlecenia? Albo udowodnią, że wpłaciły coś na Caritas?