Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Wojciech Mann odchodzi, koniec “Szansy na sukces” (wideo)
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (126)
WASZE KOMENTARZE
Byłem na nakręceniu ostatniego odcinka i mówię Wam wielki żal ,że to koniec tego programu.Mann niech sobie odchodzi -to jego decyzja.Jeżeli potrafi się tylko obrażać to już jego problem.TVP powinna przestać liczyć się tylko z nim ale powinna posłuchać innych , którzy brali czynny udział w tym przedsięwzięciu.Pan Mann był wyjątkowo nie kontaktowy , nigdy nie rozmawiał z uczestnikami-po prostu GWIAZDORZYŁ!!!.Moim zdaniem program powinien być kontynuowany bez niego,jest wielu dobrych prowadzących.Zapominamy o wartościach edukacyjnych ,który z młodych wykonawców sięgałby po często zapomniane przeboje,a tu musiał.Myślę,że dużo straci polska scena muzyczna ,bo pozostaną nam tylko programy promujące Jurorów a nie polską piosenkę i wykonawców.ŻAL!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Lubię poczucie humoru pana Manna, ale zwiódł mnie porzucając "Szansę na sukces" nagle i tuż przed jej jubileuszem. Gdyby jeszcze miał po temu jakieś poważne powody, ale żartobliwy bon-mot (notabene, sprafrazowany za Leszkiem Millerem) nie usprawiedliwia takiego postepowania.
W internecie mamy obecnie dużo plotek i domysłów na temat "Szansy na sukces". Postanowiłem napisać prawdę, którą Dyrekcja TVP stara się zatuszować.
Nie jestem na szczęście etatowym pracownikiem telewizji, ale współpracowałem z tym programem od drugiego odcinka.
Dwa tygodnie temu były realizowane kolejne odcinki "Szansy na sukces". W poniedziałek 5-go marca w Studio 1 na Woronicza została przygotowana scenografia, światło i dźwięk do rejestracji trzech programów. Pierwsze dwa (wtorek i środa) zostały zarejestrowane bez problemu. W czwartek rano redakcja "Szansy" otrzymała informację, że pan Wojciech Mann jest chory i nie przyjedzie na nagranie. Tego dnia był zaplanowany program z zespołem Raz Dwa Trzy. Termin rejestracji tego programu był przekładany kilka razy z powodu dosyć napiętego kalendarza koncertowego zespołu. W związku z klauzulą zawartą w umowie pomiędzy redaktorem prowadzącym ten program oraz redakcją, Pani Elżbieta Skrętkowska, zadecydowała o zatrudnieniu wyjątkowo do tego odcinka innego redaktora. Koszt przygotowań i produkcji jednego odcinka nie jest mały (a i tak jak pisałem poprzednio stanowi ok. 1/7 wartości produkcji "Bitwy na głosy").
Program został sprawnie zrealizowany z udziałem innego redaktora.
Po otrzymaniu tej informacji pan Wojciech Mann obraził się i oznajmił, że wycofuje się z dalszej współpracy. W piątek 17 marca z powodu swej niedyspozycji nie prowadził również swojej porannej audycji w III programie PR. Tam też zastępował go inny redaktor, jednak na radiową Trójkę wyjątkowo się nie obraził.
Pan Wojciech M. zastrzegł sobie emisję odcinka z innym prowadzącym.
W poniedziałek, wtorek i środę (w tym tygodniu) zarejestrowano z jego udziałem ostatnie trzy odcinki. Wczoraj oficjalnie pod koniec programu pożegnał widzów i pośpiesznie opuścił studio. Myślałem, że po prawie 20 latach współpracy pożegna się przynajmniej z panią Elżbietą Skrętkowską.
Czyżby pan Wojciech obawiał się konkurencji?
Kiedy przyśnił mu się Jan Paweł Woronicz, który był powodem jego decyzji?
Przed chorobą, w trakcie, czy już po? Może "leki" były nieodpowiednie?
Czy definitywnie rozstaje się z Woronicza? Czy dotrzyma słowa? A może za chwilę dostanie swój nowy program?
W TVP od dwóch lat szukano pretekstu do zakończenia realizacji "Szansy na sukces".
Cenię pana Wojciecha M. za fachowość i wiedzę muzyczną. Promował swoją osobą ten program, ale też był promowany przez prawie 20 lat. Nie przypominam sobie innego programu telewizyjnego, z którym pan Wojciech M. aż tak kojarzy się telewidzom.