Telewizja jest medium masowym i równie dobrze grupą mogą być dorośli 18+.
Dyletant2014-04-07 21:54
00
:D
lol2014-04-08 11:38
00
Ludzie w przedziale 50-59 prawie nigdy nie mają kredytów hipotecznych, nie wynajmują mieszkania, nie wydają połowy pieniędzy na utrzymanie dzieci, edukację, etc. Często są to wolne zawody (architekci, lekarze, prawnicy) o wyrobionej pozycji zawodowej (własne pracownie, kancelarie, ordynatorzy, etc.), wyższa kadra managerska, ale także osoby prowadzące własną działalność, z która wbiły się na rynek po 89 roku. Jak popatrzyć kto w dużych aglomeracjach kupuje w salonie (nie używany z zagranicy) samochód klasy D i wyżej, nie wspominając o pojazdach luksusowych to w przeważającej części będą to osoby po 50-ce. To samo dotyczy dzielnic domów jednorodzinnych czy większych apartamentów, co dalej przekłada się na jego wyposażenie. To samo odnosi się np. do drogich wycieczek zagranicznych (powyżej 10 tys. zł / osoba), itp., itd. W tym przedziale stać ich na dobra luksusowe bardziej niż młodsze pokolenia. Warto też wspomnieć, że gdy w połowie lat 90-tych tworzono grupę 16-49 osoby po 50-ce postrzegane były jako wysoce "niedołężne" rynkowo- nie potrafiące odnaleźć się w nowej rynkowej rzeczywistości. To w przeważającej liczbie przypadków był bastion bezrobocia (strukturalnego), często generowanego przez masowo likwidowane zakłady pracy. Dzisiaj sytuacja zmieniła się diametralnie - to ludzie do 25-30 roku życia nie mają stałego zatrudnienia, zatrudnieni są na umowach śmieciowych bądź utrzymywani na garnuszku rodziców. Ich siła nabywcza zawęża się często do kilkuset zł/ miesięcznie bo reszta tonie w kredytach/wynajmie mieszkania, kosztach egzystencji, wszelakich opłatach. Do tego dochodzi często wychowanie dzieci, itp, itd. Sytuacja ta zmieniła się więc diametralnie od lat 90-tych. Na tym tle pokolenie 50-latków to często niedościgniony luksus z perspektywy 30-latka
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
TVP promuje szerszą grupę docelową. „16-49 to anachronizm”
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (18)
WASZE KOMENTARZE
Telewizja jest medium masowym i równie dobrze grupą mogą być dorośli 18+.
:D
Ludzie w przedziale 50-59 prawie nigdy nie mają kredytów hipotecznych, nie wynajmują mieszkania, nie wydają połowy pieniędzy na utrzymanie dzieci, edukację, etc. Często są to wolne zawody (architekci, lekarze, prawnicy) o wyrobionej pozycji zawodowej (własne pracownie, kancelarie, ordynatorzy, etc.), wyższa kadra managerska, ale także osoby prowadzące własną działalność, z która wbiły się na rynek po 89 roku. Jak popatrzyć kto w dużych aglomeracjach kupuje w salonie (nie używany z zagranicy) samochód klasy D i wyżej, nie wspominając o pojazdach luksusowych to w przeważającej części będą to osoby po 50-ce. To samo dotyczy dzielnic domów jednorodzinnych czy większych apartamentów, co dalej przekłada się na jego wyposażenie. To samo odnosi się np. do drogich wycieczek zagranicznych (powyżej 10 tys. zł / osoba), itp., itd. W tym przedziale stać ich na dobra luksusowe bardziej niż młodsze pokolenia.
Warto też wspomnieć, że gdy w połowie lat 90-tych tworzono grupę 16-49 osoby po 50-ce postrzegane były jako wysoce "niedołężne" rynkowo- nie potrafiące odnaleźć się w nowej rynkowej rzeczywistości. To w przeważającej liczbie przypadków był bastion bezrobocia (strukturalnego), często generowanego przez masowo likwidowane zakłady pracy. Dzisiaj sytuacja zmieniła się diametralnie - to ludzie do 25-30 roku życia nie mają stałego zatrudnienia, zatrudnieni są na umowach śmieciowych bądź utrzymywani na garnuszku rodziców. Ich siła nabywcza zawęża się często do kilkuset zł/ miesięcznie bo reszta tonie w kredytach/wynajmie mieszkania, kosztach egzystencji, wszelakich opłatach. Do tego dochodzi często wychowanie dzieci, itp, itd. Sytuacja ta zmieniła się więc diametralnie od lat 90-tych. Na tym tle pokolenie 50-latków to często niedościgniony luksus z perspektywy 30-latka