Ciekawy fenomen: poparcie PiS co najmniej utrzymuje się na poziomie sprzed roku, a stacja, która nawala w nich ostrą propagandą, odnotowuje wzrost oglądalności. Jakieś analizy? Ale na poważnie proszę, bez wyzwisk i poczucia wyższości.

Tak naprawdę kwestia, że poparcie się utrzymuje jest dość dyskusyjna - nie ma żadnych obiektywnych danych jak jest naprawdę, a z tego co mamy możemy wnioskować, że w jakiejś mierze utrzymuje się nadal silny podział na powiedzmy stabilny zachód i rewolucyjny wschód. Na wzrost oglądalności przekładają się - lepsza reakcja na różne wydarzenia, lepsi goście i komentatorzy, ciekawsze ich wypowiedzi, które później cytują inne media. Na wzrost też przekłada się swoista postawa wielu, którzy nigdy nie zgadzają się z takim a nie innym postępowaniem władzy - niezależnie kto jest u steru. To nie jest wcale mała grupa społeczna i jeżeli ma do wyboru 2 obrazy - serwowany koloryzowany świat przez państwową telewizję władzy która mówi o samych sukcesach, a informacje komercyjne to zawsze wybierze ten drugi. Nigdy nie było żadnej telewizji publicznej, narodowej i nigdy nie będzie - zawsze będzie to jakaś tuba dla lepszego samopoczucia władzy - nawiasem mówiąc poprzednicy dali du....y pozostawiając następcom gotowe narzędzia i realizując swój partykularny partyjny interes a nie interes społeczeństwa. W interesie społeczeństwa jest aby media państwowe istniały w wersji minimalnej liczbowo i kosztowo np 2 programy tv i 2 programy radia - dlaczego? A dlatego, że pluralizm to akurat zapewniają wyłącznie media komercyjne, które po pierwsze nie żyją na koszt podatników, a po drugie nie są podmiotami, którym można coś kazać. Generalnie w normalnym kraju to zas...ym obowiązkiem władzy jest odpowiadanie na pytania - jeśli tego unika i nie wyjaśnia sensownie motywów różnych swoich działań to następuje przesilenie i powstaje ogólna zbiorowa tendencja dążenia do jakiejś zmiany, trend ten jest różny geograficznie, biedny wschód dąży do poprawy swojego losu i jakiegoś równania - szkoda, że jest to zawsze równianie w dół, bogatszy zachód dąży do rozwoju, poprawy życia, infrastruktury i ma za partnerów graniczące regiony sąsiednich krajów z których dobrych doświadczeń należałoby skorzystać.
Każde zakazywanie czegoś co za miedzą jest legalne i normalne, każda problem który kilka km dalej nie istnieje powoduje wzrost niechęci do pomysłodawców. Po prostu zadaniem władzy kimkolwiek ona jest powinno być spajanie tych 2 różnych części i proponowanie czegoś co jest do zaakceptowania , albo istotna decentralizacja z nawet innym prawem w każdym regionie - niby dlaczego nie może tak być aby to region sam decydował czy będzie miał medyczną marihuanę, czy będzie pracował w niedziele i .......... Poza demagogią i jakimś bełkotem nie ma żadnych argumentów aby nie pozwolić regionom być wnioskodawcą ustaw regionalnych, które będąc w zgodności z konstytucją staną się lokalnym prawem.