Ja znalazłam miłość w tardycyjnym biurze matrymonialnym., a nie w internecie. Chciałam mieć pewność, że ten kogo spotykam ma wyższe wykształcenie, jest wolny i naprawdę szuka miłości, a nie przygód.

Wciąż nie mogę pojąć w jaki sposób edarling cały czas znajduje się na czele rankingów pod względem liczebności użytkowników… Czyżby moc reklamy była aż tak silna? Przecież to jest portal, który bardzo mało daje od siebie. Mimo tego, że mają tak wielu użytkowników, to każdy dostaje jedynie oferty tych, którzy są najbardziej dopasowani, nie ma tego zbyt wiele. Poza tym nie do końca ufam ich testowi, z tego co kiedyś sprawdziłam, to mało miarodajny. A w dodatku wiele słyszy się o ich przekrętach z tym automatycznym przedłużaniem członkostwa, że ściągają pieniądze z kart kredytowych i trudno wymówić członkostwo. Później korzystałam z mydwoje, czyli portalu też z półki portali matrymonialnych i mam o wiele lepsze zdanie na ich temat. Nie dość, że test jest dla mnie bardziej wiarygodny, to jeszcze nie ograniczają się jedynie do przekazywania ofert tych dopasowanych, tylko dają możliwość wyszukiwania we własnym zakresie, a w razie czego można sobie sortować oferty według punktów dopasowania. A to, że ma mniej użytkowników, według tego zestawienia, nie odbija się moim zdaniem na użytkowaniu portalu, ponieważ dla mnie 841 tys. użytkowników czy 155 tys. nie robi różnicy, i tak jest to taka liczba osób, że przy odpowiednim szczęściu uda mi się kogoś znaleźć:) Aha, a liczba użytkowników edarling jest liczona ogólnie, nie chodzi tylko o polski portal, ale także te zagraniczne ich? Nie wiem, tak czy siak moim zdaniem jakościowo ten portal nie powinien być tak wysoko...

Niestety wykupiłam abonament w Sympatii plus, ten portal to kompletna porażka! Niby dostajemy pasujące do nas osoby, ale z całego kraju a nawet z zagranicy i nie można w żaden sposób zaznaczyć, że interesują nas tylko ludzie z naszego regionu. Kiedy wrzuciłam sobie do ukrytych osoby, które są spoza mojego miasta okazało się, że dopasowań jest zaledwie kilkanaście. Beznadzieja.