Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Scenarzyści w Hollywood rozpoczynają strajk. Co z premierami popularnych seriali?
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (9)
WASZE KOMENTARZE
Nie pracują - nie zarabiają.
Ci, którzy odłożyli coś, przetrwają, reszta strajkujących wypadnie z branży, część na zawsze.
Nie pracują, owszem - nie zarabiają. Ale wtedy nie pracuje też nikt inny, a pozostali nie oglądają. Ten zawód jest na początku, na początku jest słowo, bez niego nie ma nic.
Do krytykujących: macie mentalność wytresowanych niewolników. "Miska ryżu i nie ma co narzekać". Dlaczego kompletnie nie przeszkadza wam, że platformy streamingowe zarabiają CORAZ więcej i że nie chcą się tym dzielić z tymi niżej. Dlaczego aż tak bardzo was dotyka, że jakiś pan prezes kupi sobie dom w Nicei o dwa metry mniejszy albo jacht z mniejszą ilością złota, bo do tego będzie się sprowadzać "poświęcenie" na rzecz pracowników. Prezes Netflix zarabia średnio 10 mln zł MIESIĘCZNIE. Nie szef, ale jeden z dyrektorów w Disneyu zarabiał prawie 150 tys. dolarów DZIENNIE. A wy, wytresowani, że nie wolno strajkować i ręki podnosić na pana-żywiciela. Strajkujący - ogólnie w świecie - nie żądają zarobków CEO, nigdy w strajkach nie chodzi o zarobki dyrektorskie, tylko o sprawiedliwość. Ale krytykujący zawsze staną po stronie biednych (hahahahaha) prezesów, którzy mają tyle siana, że chyba nim palą w kominku, no ale luz. Może kiedyś dojrzejemy jako społeczeństwo.