Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Spadła sprzedaż kioskowa wszystkich dzienników w I półroczu. „Parkiet” najbardziej w dół
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (16)
WASZE KOMENTARZE
Odczuwanie dumy z bycia Polakiem, tylko dlatego, że sie nim urodziłem? To twoej największe osiągnięcie życiowe, urodzić się Polakiem? Co to za powód do dumy? Dziecinada i malowanie mapek Polski od morza do morza w kajeciku.
Wy zróbcie coś z tymi polskim mordami, osiągnijcie coś, wyjdżcie z piwnicy, pokażcie coś co faktycznie wbija w dumę,a nie tylko wklejanie urwa husarii, orzełków i trzepotanie się do symboli.
Nie wdając się w szczegóły przytoczę wypowiedź Krzysztofa Leskiego sprzed 11 lat (zanim nieco się stoczył):
"W wolnej Polsce nikt nigdy nie próbował niczego na mnie wymóc ani w TVP, ani w gazetach i rozgłośniach regionalnych, dla których pisałem i mówiłem, ani w Expressie Wieczornym, ani naturalnie w BBC. Jedyne takie doświadczenie wyniosłem z Gazety Wyborczej. Adam Michnik czynił to jednak ze swoistym wdziękiem.
Podczas kampanii prezydenckiej 1990 żądał, bym ośmieszał Wałęsę, a Mazowieckiego chwalił. Klarowałem, że to nie robota dla reportera, że zaś on w komentarzach może pisać, co chce - bez efektu. Pewnego listopadowego dnia odbyliśmy chyba dwugodzinną rozmowę, spacerując po przedszkolnym ogródku przy Iwickiej, gdzie mieściła się wtedy GW. Było zimno, siąpił deszcz, a redakcja niemal w komplecie przylepiła się do okien czekając chyba, aż się pobijemy.
Michnik był jednak raczej spokojny, bo się jąkał, a gdy jest naprawdę zdenerwowany lub podniecony - jąkać się przestaje. Ja swoje, on swoje. Nagle trochę się ożywił i zwrócił się do mnie niemal ciepło, po ojcowsku: - K-k-krzysiu, jeśli ty-ty-ty chcesz tu robić wo-wolną gazetę, to-to-to-to po moim trupie.
NIe groził mi, nie był agresywny ani złośliwy, ani też fałszywie zatroskany. Po prostu mnie informował o sytuacji. Uświadomił mi, że nie jestem gotów, by w walce o wolność słowa w Wyborczej posunąć się do morderstwa ;). Kwadrans później znów chwilowo zgodził się, bym nadsyłał z kampanii relacje czysto reporterskie. A parę tygodni później Gazeta wszczęła długotrwały proces rozstawania się ze mną."
Możesz też sprawdzić necie, co o nim mówił Zbigniew Herbert.
Ostatnio byłem dumny z sukcesów polskich lekkoatletów, ale jako człowiek empatyczny obawiam się fali samobójstw wśród czytelników "GW" (z tego samego powodu).