Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
„Sprawa dla reportera” straciła 330 tys. widzów
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (19)
WASZE KOMENTARZE
Wiele, wiele lat temu napisałam o swojej sprawie do tego programu. Nie otrzymałam ŻADNEJ odpowiedzi. Wtedy zrozumiałam, że biorą tylko to, co można załatwić albo nadaje się do wyśmiania zgłaszających pretensje. A u mnie trzeba by się narazić ówczesnym władzom, podkopać "autorytet" dzielnicowych kacyków. A dotyczyło to mieszkania (komunalnego), które sobie ktoś upatrzył. Moja mama (jedyny najemca) po błędach lekarskich stała się "warzywem" i prosto ze szpitala (bez powiadomienia kogokolwiek z rodziny) trafiła do Domu Pomocy Społecznej. "Wyrwałam" Ją stamtąd (a warunki były okrutne), kiedy udało mi się zorganizować Jej pobyt w warunkach domowych. Ale urząd zaczął działać. Długo by opisywać, ale przez arogancję władzy straciłam cudownych opiekunów. Tak długo zwlekano z odpowiedzią na mój wniosek o przepisania mieszkania po śmierci Mamy na nich, aż zmieniły się przepisy (że to tylko było możliwe w obrębie najbliższej rodziny). Oni wiedzieli, że tak będzie, ja byłam nieświadoma zagrożenia, ale i tak złożyłam zażalenie na opieszałość w wydawaniu decyzji.
No i tym się pani J. nie zainteresowała - bo bała się ówczesnej władzy. Ona zawsze "idzie z prądem". No bo niby dlaczego tak długo utrzymuje się w tym programie bez względu na opcję polityczną u steru?