ciekawe ile Karnowski sam sobie płaci za komentarze?

A jeszcze ciekawsze, po ile kupuje te 120 000 egzemplarzy, które sie sprzedaja co tydzien. Bo przeciez niemozliwe, zeby to ktos czytal, prawda, poczciwy "panie janie"?

Nie roztrząsając słuszności racji żadnej ze stron, muszę przyznać, że bracia Karnowscy kapitalnie rozgrywają tę sprawę. Znakomita okładka "...sieci" (wydarty róg okładki i wszystko jasne), dobre przykłady innych tytułów "w sieci" i dopisanie ideologii do braku litery "W" - mam nadzieję, że ktoś dokona case study i będzie uczył studentów dziennikarstwa jak pozorną porażkę przemienić w wizerunkowy sukces.