Ten program jest mdły. Prowadzący zachowuje się bardzo nienaturalnie i wszystkie sytuacje z nim są wyreżyserowane (chociażby akcje, gdy spotyka "przypadkowych" ludzi, chwilę z nimi rozmawia, zaprasza na obiad i każdy idzie w swoją stronę - scenarzyści zapomnieli, żeby uwiarygodnić całą sytuację podaniem przez Pana Łukasza adresu, pod którym się ów obiad odbędzie). Rodziny uczestniczące w programie są "dodatkiem" do profesjonalnych kucharzy (to tak jakby w Masterchef gotowała Gessler i pozostali jurorzy a uczestnicy im tylko obierali ziemniaki) a co gorsza wszyscy otrzymują nagrody - gdyby jedna rodzina dostawała 5 tys a druga kuferek słodyczy - byłoby ok. Poza tym wszyscy są dla siebie mili w stopniu budzącym podejrzenie, że Grass to nie nazwisko, a ulubiony dopalacz prowadzącego, którym częstuje on wszystkich uczestników przed kręceniem programu. Generalnie wyszło tak słodko, że aż mdli.
warka2013-09-25 15:09
00
Ten ciągle lansujy się kucharzyna Sowa, niech si wreszcie w dziure schowa. Formacik, kolejny formacik tylko to potrafi ten bandycki chory psychicznie nardów pozłydów - poltatarów. zle się wam zyło na dzikich polach _
Czesław Szczepaniak2013-09-25 18:09
00
Program drętwy i wypaczony do tego prowadzony jakby na sznurku za unijne pieniądze na wspomaganie województwa lubelskiego. Panie Grass czas się całkowicie pożegnać z widownią z takimi gniotami
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
„Sąsiad na widelcu” Łukasza Grassa przegrywa z konkurencją
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (6)
WASZE KOMENTARZE
Ten program jest mdły. Prowadzący zachowuje się bardzo nienaturalnie i wszystkie sytuacje z nim są wyreżyserowane (chociażby akcje, gdy spotyka "przypadkowych" ludzi, chwilę z nimi rozmawia, zaprasza na obiad i każdy idzie w swoją stronę - scenarzyści zapomnieli, żeby uwiarygodnić całą sytuację podaniem przez Pana Łukasza adresu, pod którym się ów obiad odbędzie). Rodziny uczestniczące w programie są "dodatkiem" do profesjonalnych kucharzy (to tak jakby w Masterchef gotowała Gessler i pozostali jurorzy a uczestnicy im tylko obierali ziemniaki) a co gorsza wszyscy otrzymują nagrody - gdyby jedna rodzina dostawała 5 tys a druga kuferek słodyczy - byłoby ok. Poza tym wszyscy są dla siebie mili w stopniu budzącym podejrzenie, że Grass to nie nazwisko, a ulubiony dopalacz prowadzącego, którym częstuje on wszystkich uczestników przed kręceniem programu. Generalnie wyszło tak słodko, że aż mdli.
Ten ciągle lansujy się kucharzyna Sowa, niech si wreszcie w dziure schowa. Formacik, kolejny formacik tylko to potrafi ten bandycki chory psychicznie nardów pozłydów - poltatarów. zle się wam zyło na dzikich polach _
Program drętwy i wypaczony do tego prowadzony jakby na sznurku za unijne pieniądze na wspomaganie województwa lubelskiego. Panie Grass czas się całkowicie pożegnać z widownią z takimi gniotami