Kiedys zaczynalem dzien od kupna GW i tabliczki czekolady milki. Ufalem wam, nie wiedziec czemu. Moze nie miescilo mi sie w glowie, ze niby solidarnosciowa, wolnosciowa gazeta moze byc takim gownem. Pierwsze zupelne rozjechanie moich opinii z tym co pisala GW zaczelo sie w 2004/2005 roku. Od tamtego czasu kupilem moze z 2 lub 3 wydania.
Sami zalatwiliscie ten kraj, sami zalatwiliscie siebie. Dzien w ktorym GW zbankrutuje bedzie dniem mojej najwiekszej radosci. Nie mam zamiaru wydac ani zl na zadne komusze, judeobolszewickie media.

Biedaczek, niech z tą płaczliwą skargą idzie do zarządu Agory a nie po mediach biega. No obciach. Jakie dziennikarstwo, takie zarobki.

ustalmy to - w agorze nigdy nie bylo pieniedzy dla dziennikarzy. odszedlem 15 lat temu, zarbialem na reke miesiecznie jakies... 1100 zl. :)