Pozdrowienia dla ekipy z publicis black pr department, czyli bruce & dick. Dick się chichra z "Kota", a dick u anglojęzycznych to zapewne znaczy "koneser lub górnolotny", czy jakoś tak. Gdzie te czasy, kiedy pisząc coś miało się to "coś" do przekazania. Przysięgam na wszystko, że z branżą reklamową nie mam nic wspólnego, reklam nienawidzę jako takich, zwłaszcza przaśnego i przeznaczonego dla kretynów stylu nadwiślańskiego. Ale się przed tym nie ucieknie i jeśli niechcący natykam się na nagły atak bloku reklamowego i mimo tego nie mam odruchu wymiotnego (a bywa, że i uśmiech zagości na mej twarzy), to można mieć pewność, że w tej produkcji maczali palce panowie Przybora i Zaniewski. Trzeba docenić nawet twórców znienawidzonego gatunku ("sztuki" w tym przypadku) i oddać należny szacunek za to, co reprezentują. A jeśli dla w/w komentatorów największą wadą Kota jest jego ksywka, to tylko potwierdza moją opinię. Zdrowia życzę...
kot czyli pies2014-07-23 10:44
00
Iwa nie Iwo. Odmiana się kłania.
Brak2014-07-24 20:10
00
Jezeli na imię ma Konstanty, to bardziej pasowałaby ksywka Koń. Teź mądre zwierzę .
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniamiużytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosiodpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadomnas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
Przybora i Zaniewski założą własną agencję. „Nie potrzebujemy inwestora”
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (11)
WASZE KOMENTARZE
Pozdrowienia dla ekipy z publicis black pr department, czyli bruce & dick.
Dick się chichra z "Kota", a dick u anglojęzycznych to zapewne znaczy "koneser lub górnolotny", czy jakoś tak. Gdzie te czasy, kiedy pisząc coś miało się to "coś" do przekazania.
Przysięgam na wszystko, że z branżą reklamową nie mam nic wspólnego, reklam nienawidzę jako takich, zwłaszcza przaśnego i przeznaczonego dla kretynów stylu nadwiślańskiego. Ale się przed tym nie ucieknie i jeśli niechcący natykam się na nagły atak bloku reklamowego i mimo tego nie mam odruchu wymiotnego (a bywa, że i uśmiech zagości na mej twarzy), to można mieć pewność, że w tej produkcji maczali palce panowie Przybora i Zaniewski.
Trzeba docenić nawet twórców znienawidzonego gatunku ("sztuki" w tym przypadku) i oddać należny szacunek za to, co reprezentują. A jeśli dla w/w komentatorów największą wadą Kota jest jego ksywka, to tylko potwierdza moją opinię. Zdrowia życzę...
Iwa nie Iwo. Odmiana się kłania.
Jezeli na imię ma Konstanty, to bardziej pasowałaby ksywka Koń. Teź mądre zwierzę .