Skoro jest tak jak piszesz to może podaj nazwisko tego osobnika, który nic nie zrozumiał z takiej umowy i wpuścił te audycje na antenę. przecież miał te materiały wcześniej.

Gdy RNŚ rozstało się z niekompetentnym prezesem (niekompetnym: bo drobną wizerunkową gafę rozdmuchał do rozmiarów potężnego kryzysu), głosom o cenzurze i ideologicznym skrzywieniu nie było tutaj końca.

Kiedy natomiast 357 prewencyjnie zdejmuje z anteny audycję, bo komuś nie spodobał się jej temat, nagle przeważają tu opinie, że nic wielkiego się nie stało. Że to przejaw apolityczności (???), a nie ordynarnej cenzury.

Czy ktoś potrafi nazwać ten błąd poznawczy? Mamy psychiatrę na sali?

W RNŚ poszło o jedno słowo, tutaj o całą audycję. Czujecie różnicę?

Skoro jest tak jak piszesz to może podaj nazwisko tego osobnika, który nic nie zrozumiał z takiej umowy i wpuścił te audycje na antenę. przecież miał te materiały wcześniej.

Przecież audycja nie została puszczona na antenie.