Czwartek, godz. 16 - gość w Milikowicach (pod Świdnicą) wkłada przesyłkę z książką do paczkomatu.
Piątek, godz. 13 - ja w Białymstoku idąc po zakupy przy okazji odbieram z paczkomatu zamówioną u niego książkę.

W niecałe 24 godziny paczka pokonała około 600 km z paczkomatu na południowym zachodzie Polski do paczkomatu na północnym wschodzie. W dużym uproszczeniu: paczkomat, dostawczak kuriera, sortownia, transport ciężarówką, znowu sortowania, znowu dostawczak kuriera i znowu paczkomat.

Dla sprzedawcy i dla klienta udało się to wszystko załatwić bez chodzenia do placówki (lub na pocztę), bez stania w okienku, bez czekania na kuriera itd.

Jak Poczta chce konkurować z tak zoptymalizowanym systemem? Dział IT opracuje teleportację? W obecnej formie Poczta Polska jest do zaorania podobnie jak swego czasu skansen zwany TPSA.

a zwykły znaczek z 3.90 na 4.90 zł

Czy knur Mikosz ma jakies kompetencje do kierowania Pocztą oprocz tego,że jest platformowskim POmagierem?