Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Pracownicy „Pressa” opisali, jak traktował ich Andrzej Skworz. Zarzucają mu wyzwiska, wulgaryzmy i groźby
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (47)
WASZE KOMENTARZE
No Andrzejku, w twoim przypadku przysłowie „ nosił wilk razy kilka…” sprawdziło się 1:1
Naczelnik to przeważnie despoci, rzucający wulgaryzmami na prawo i lewo, tacy sami zamordyści wobec mężczyzn jak i kobiet, doprowadzający dziennikarzy do rozstroju nerwowego, robiący z podwładnych niewolników. Każdy, kto rzucił ten zawód w diabły, staje się wolnym człowiekiem i wie , że żyje. Kolejny upadek kolejnego naczelnego, a takich jest w redakcjach rzesza. Kto następny z podwładnych z innych redakcji pociągnie za cyngiel?
Nie wiem jak ludzie mogli mu ufac.Przeciez wystarczylo go posluchac. Od zawsze kiedy zobaczylem tego typa uslyszalem jak sie wypowiada zawsze mialem wrazenie ze cos jest z nim nie halo ten podniesiony glos to przemawianie jakby byl najwyzaszym autorytetem sprawialo ze postrzegalem go jako psychopate, ktoremu wydaje sie ze jest kims wielkim ale jak pokazuje artyku byl zwyklym lajdakiem, szelma i prostym chamem. Ciekawy przypadek dla polskiej psychiatrii.