Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Piotr Pytlakowski z „Polityki” wśród blokujących marsz narodowców. „Koniec z pięknoduchostwem, jestem obywatelem, nie tylko dziennikarzem”
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (56)
WASZE KOMENTARZE
Warszawę zrównali z ziemią naziści czyli narodowcy niemieccy tamtego czasu. Narodowcy włoscy zwali się "faszystami" bo za najważniejsze w swojej rewolucji uważali zbudowanie państwa o jednolitej władzy. Polscy narodowcy przed wojną sympatyzowali raczej z włoskimi, przynajmniej do drugiej połowy lat trzydziestych, kiedy lawinowo rósł w tym środowisku podziw dla "niemieckiej rewolucji narodowej" - Roman Dmowski pisał o potrzebie rewizji tradycyjnie antygermańskiego charakteru nacjonalizmu polskiego.
Warszawę zburzyli niemieccy narodowcy, nie Niemcy w ogóle. Tomasz Mann tego nie robił i nie wspierał. Szerzył w tym czasie propagandę przeciw własnemu, rządzonemu przez zbrodniarzy państwu na falach zagranicznego radia. Nadzieję dla Niemiec widział w "ulicy i zagranicy". Spiskowcy Białej Róży nie burzyli Warszawy i nie wspierali mordowania kogokolwiek. Czynili to nacjonaliści, agresywni jak wszyscy wyznawcy tego bałwochwalstwa czynią zawsze, o ile mają po temu okazję.
Dumny jestem z cywilnej odwagi Pytlakowskiego, który także na ulicy potrafi powiedzieć: "tej granicy nie wolno przekraczać". Obowiązkiem intelektualisty jest być czynnym - na polu uprawianego zawodu ale i na polu kreowania aktywności publicznej. Także, kiedy naraża się na zarzut braku bezstronności. Pytlakowski jest mężczyzną, potrafi stanąć w prawdzie ot tak, bo jest prawdą. Może choć trochę zawstydzą się przy tej okazji propagandziści, symulujący dziennikarski fach, których znowu mamy dostatek...
W jaki sposób czytelnik może blokować rozpowszechnianie np. tygodnika "Polityka"?
Następny męczennik.