Szanowny Użytkowniku,
Na naszych stronach używamy technologii, takich jak pliki cookie, które służą do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu.Przez dalsze aktywne korzystanie z naszego serwisu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych na zasadach określonych w polityce prywatności.Wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć.Można to zrobić poprzez zmianę ustawień przeglądarki lub opuszczenie serwisu (więcej).
Piotr Liroy-Marzec chce ustawowo zwiększyć udział polskiej muzyki w radiu i wycofać reklamy z TVP
KOMENTOWANEGO ARTYKUŁU
KOMENTARZE (18)
WASZE KOMENTARZE
Panie pośle, proszę najpierw sprawdzić, kto wymyślił, że Chopin nie jest polskim artystą, ponieważ w jego utworach nie ma słów. UE nie ma z tym nic wspólnego, za to pana koledzy z Sejmowych ław już bardzo dużo.
"Ale to jest bardziej skomplikowany proces, ponieważ chodzi nam o to, żeby po raz kolejny nie doszło do patologii, w której promuje się polską muzykę, ale pod warunkiem, że ona pochodzi od dużych wytwórni"
Piszę, na tym forum, o tej patologii od dwóch lat. Pytam ludzi mediów - w odpowiedzi najczęściej: milczenie, zbywający komentarz, obśmianie lub foch i szybkie ulotnienie się. Jedną patologią jest nadmiar muzyki głównie z 3 największych wytwórni fonograficznych, drugą patologią są powody istnienia tej pierwszej. O ile odnośnie pierwszej patologii raczej się nie neguje, o tyle w przypadku drugiej mam wrażenie istnienia zmowy milczenia, tj. prywatnie jedno, publicznie co innego. Ale co się dziwić... przecież dzisiejszy redaktor może być jutro A&R menadżerem w wytwórni a pojutrze znów dziennikarzem. W naszym kraju to dość wąski krąg ludzi, większość bardzo dobrze się zna.
Realistycznie, Panie Liroyu - nie rozwiążecie tego problemu do końca, bo najsłabszym ogniwem jest człowiek... Poza tym muzyka jest niewymierna i bardzo ciężko udowodnić przeginanie pały, choć każdy widzi i słyszy, co jest grane i w co jest grane. Patologizują się media publiczne w wielu krajach. Nasze już też posmakowały biznesu... Zresztą duże wytwórnie mają cały arsenał środków, by zyskiwać przychylność mediów i dziennikarzy, np. kadzenie płytom za wyłączność na premierę singla gwiazdy, kadzenie za wywiad z gwiazdą itd. itp. To jest perfekcyjnie zorganizowany system promocji i współpracy z mediami. Na szczęście ta patologia nie toczy całego rynku. Na szczęście są jeszcze redaktorzy przez R i masa mediów amatorskich.
Dziennikarze muzyczni są coraz bardziej żenujący, szczególnie ci znani.
Następnym projektem Liroya będzie powołanie sejmowej komisji, która będzie układać rozgłośniom playlisty.